Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/45

Ta strona została przepisana.

Przyjęcia dworskie trwały kilka dni, odbywały się po raz pierwszy pod wyłącznym kierunkiem cesarzowej, nie zaś księżnej matki i wypadły świetnie, jak wogóle wszystkie tego rodzaju uroczystości odbywane poza Idaniem, nad któremi czuwała Gizella. W „Starym Ururgu“ jednak cesarzowa zmuszona była krępować swój zwykły rozmach artystyczny surową etykietą, jaką jeszcze w znacznie powiększonej mierze należało zachować wobec obcych monarchów. Po wspaniałym balu dworskim, rewjach, teatrach, turniejach, goście królewscy przejechali, wraz z całym dworem, z Idania do malowniczego pałacu w Klarbrem, na mające się odbyć w górach okolicznych wielkie manewry wojskowe. Cesarzowa Gizella będąc szefem paru pułków sustjańskich i przepysznych huzarów rekwedzkich, brała udział w manewrach, występując konno w kurcie huzarskiej na amazonce, w asyście panów rekwedzkich ze Swenem na czele.
Pałac w Klarbrem stojący tuż nad jeziorem odbijał się cały w wodzie i wyglądał jakby był wycięty z lodu, który dziwnym kaprysem natury opinały ze wszystkich stron, wysoko, festony róż szkarłatnych. Pałac jakby roztapiał się pod ich żarem i spływał do jeziora kaskadami nieźliczonych wodotrysków i sztucznych wodospadów. Fontanny Klarbremu słynęły ze swej mnogości i piękna. Gizella oddychała tu pełną persią i tu dopiero mogła urzeczywistnić fantazję swej pomysłowości. Obecność Swena w towarzystwie dodawała jej zapału.
Cesarz starał, się połowę tej pracy organizacyjnej wziąć na siebie, ale nie zgodziła się, prosząc, aby dekorowanie gór zostawił wyłącznie jej pomysłom.
— Ależ owszem — odrzekł Ottokar z uśmiechem — tylko obawiam się, że Klarbrem sam się w sobie i tobie rozkocha i wytworzy nastrój, udzielający się wszystkim gościom, a czy to bezpieczne dla mnie?...
Mówiąc to, patrzał na żonę z pod zmrużonych rzęs.
A tymczasem Klarbrem pod kierunkiem Gizelli zmieniło się w jakąś baśniową krainę. Pałac i otoczenie, widoki krajobrazów górskich, zwłaszcza wieczorem, olśniewały, dając złudzenie oglądanego we śnie zjawiska. Wszystkie góry i najwyższe dostępne dla ludzkiej stopy szczyty illuminowane były sztucznymi ogniami, rozpalonymi w wielkich siatkach drucianych; spadał z nich obficie złoto-krwawy deszcz. Ogniska porozniecane na skałach rzucały purpurowe refleksy na nieskażoną biel śniegów podniebnych, widnych na szczytach gór ponad rozkwitłą bujną zielenią lasów — jak białe z pereł djademy. Długie, cienkie race ogniste przelatywały z wirchu na wirch, węże