Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/48

Ta strona została przepisana.

on patrzy na ciebie dużo inaczej, jakoś chmurnie, czy groźnie, sama nie wiem, bo wogóle jest... przecudowny! taki wybitny!...
— Dziecko, przestań — ostrzegła Gizella, ściskając rękę siostry.
— Nikt nie słyszy. Otóż wyobraź sobie, że ja wkrótce po przedstawieniu mi księcia w Idaniu spytałam o niego cesarza. A cesarz...
Księżna znowu obejrzała się dokoła i nachyliła się tajemniczo do ucha Gizelli.
— ...Zrobił taki dziwny grymas na ustach, że stał się podobnym do satyra i odrzekł mi z naciskiem:
— To groźna bestja, ugotowałby wszystkich Ururgów w ośmiudziesięciu kotłach, jak Czingis-han. Hahaha! tak to zabawnie powiedział! A potem jeszcze dodał, ale już innym tonem:
— ...I fatum chciało, że Nemezis Ururgów dotknęła go najboleśniej i najszlachetniej zarazem.
Gizella wstrząsnęła się, zbladła silnie.
— To powiedział Ottokar?
— Tak... więc reszty domyśliłam się łatwo. Ten magnat kocha ciebie tak samo, jak cię kochał nieszczęsny Ksywian i jak kocha Luisel.
— Co takiego?! Klotyldo!
Księżna rzuciła się cesarzowej na szyję.
— Zili droga, nie gniewaj się, bo przecież o tamtych wiedzą wszyscy... Luisel zaręczył się ze mną, bom twoja siostra i podobno trochę cię przypominam... ale przekonał się, że to nie ty i dla błahego powodu zerwał. Nie żałuję tego, bo cóż taka miłość...
Gizella nie mogła się uspokoić i całą już resztę wieczora miała zepsutą. Niewinne wyznanie młodziutkiej siostry przejęło ją lękiem. Unikała wzroku Swena i rozmowy z nim, a gdy spostrzegła, że on chce zbliżyć się do niej, natychmiast pod bylejakim pozorem zmieniała sytuację.
Z sytuacji tej jednak szybko skorzystała królowa Gabryela i na przechadzce w parku, ku zdumieniu otaczających ją dworzan podała ramię młodemu Wenuczy’emu. Sweno przyjął ten zaszczyt z wytworną elegancją.
— Podziwiam cię, całą duszą — rzekła pierwsza, darząc go przeciągłem spojrzeniem z pod półprzymkniętych powiek.
— Czy dlatego, że w tej chwili wytrzymuję zgorszony wzrok porzuconego przez waszą królewską mość towarzystwa? — zapytał z żartobliwą swobodą.