Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/61

Ta strona została przepisana.

chory, odwiedzał często królową w Doken, lecz o synu nigdy nie wspominał, zresztą, i Gizella nie miała odwagi pytać. Wspólne ich milczenie o Swenie, mimo odczutej nieraz obecności jego myśli, jego ducha, było wymowniejsze, niż słowa.
Jesień nadeszła złotolistna, pełna przepychu królewskiego, gdy Gizellę, przebywającą czasowo w Odőlöd zaskoczyła wieść o ciężkiej chorobie starego księcia Wenuczy’ego. Królowa bez chwili namysłu wyjechała do Awra Rawady, zabierając ze sobą tylko sekretarza, Heczjanina, barona Topcza, hrabinę Inarę, kamerdynera i parę służebnych. Wiedziała napewno, że Sweno bawi zagranicą w jakiemś posłannictwie, więc w owym czasie nie zastanie go przy ojcu. To ją dla wielu powodów pocieszało.
W zamku została przyjęta przez znękanego Tolomeda. Starzec zaraz na wstępie zaczął jej się użalać na swą bezradność w odnalezieniu i zawiadomieniu młodego pana o chorobie ojca, poczem, spojrzawszy w jej oczy błagalnie, ze łzami, rzekł:
— Gdyby wasza królewska mość zechciała myślą tylko wezwać naszego młodego księcia...
— Ja? — zdziwiła się Gizella. — Dlaczego myślą?
— Wasza królewska mość niech tylko pomyśli, żeby książę tu przyjechał, a przyjedzie napewno, wróci choćby z końca świata. U nas wierzą wszyscy, bo nieraz tak się stało się, że co najmiłościwsza pani chce, aby się spełniło, to cudownym sposobem stać się miusi zawsze.
Gizella uśmiechnęła się smutno.
— Obyż wiara ta nie zachwiała się kiedy, zwłaszcza gdy będzie chodziło o uratowanie życia starszemu księciu.
— To co innego, — szepnął Tolomed tak cicho, że Gizella słowa te raczej odgadła, lecz ich nie podchwyciła.
Przy księciu, oprócz Tolomeda, staruszki ochmistrzyni i paru rezydentów, nie było nikogo, co ułatwiło królowej czuwąnie nad chorym. Na zmianę z Inarą nie odstępowały łoża księcia. Gizella z poświęceniem i umiejętnie niosła ulgę choremu, łagodząc samą swą obecnością jego gasnące dni życia. Gdy ukazywała się w komnacie, zbolałą jego twarz rozjaśniał uśmiech szczęśliwy, gdy jej nie było przy łożu, narzekał i mroczniał. A ona w czasie dyżuru Inary snuła się po parku zamkowym, odwiedzała skałę i dąb na wiszarze nad Anudem, spędzając tam krótkie, samotne chwile, przepojone tęsknotą; tylko do komnaty Swena wejść nie śmiała.
Na trzeci dzień bytności jej w Awra Rawady stan księcia pogorszył się znacznie. Gdy po odejściu lekarzy Gizella usiadła przy łóżku chorego, Wenuczy położył dłoń na