Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/67

Ta strona została przepisana.

z powozu wieniec z laurowych liści, białych kamelji i orchidei. Sweno ukłonił się królowej, spojrzeli tylko na siebie. Podał jej ramię i wiódł ją przez szeregi ludu, zalegającego korytarze. Przed nimi lokaj niósł wieniec. Gizella miała w ręku duży pęk białych róż, ubrana była skromnie, czarno. Gdy weszli do kaplicy, uczynił się głośny szmer, rozstąpili się wszyscy, dając wolne przejście tej dostojnej uwielbianej pani w czerni. Magnaci i reszta zebranych pochylili się nisko w głębokim ukłonie z najwyższą czcią. Królowa skłoniła głowę na obie strony, podeszła blisko wzniesienia i, wziąwszy od lokaja wieniec, z pomocą Swena ułożyła go u nóg dzielnego Rekweda i patrjoty. Więź białych róż umieściła z boku opodal głowy, poczem uklękła i, złożywszy ręce przy ustach, zatopiła się w żarliwej modlitwie. Sweno stał za nią nieco z boku.
Była cisza uroczysta, tylko czasem zaskwierczała świeca, a czasem czyjąś pierś podniosło ciężkie westchnienie. Królowa klęczała ciągle. Znajdujący się bliżej widzieli duże łzy w jej pięknych oczach i twarz bolesną, którą to uduchowienie upiększało przedziwnie, choć smutno.
— Przy zwłokach rodzonego ojca królowa nie byłaby bardziej przejętą, — szepnął któryś z magnatów do drugiego.
— Łzy królowej to najcenniejsze świadectwo jej serca, to najwyższy honor, najdroższa nagroda dla zmarłego.
— W tym właśnie smutku naszej pani jest sława pamięci Wenuczy‘ego, — szeptano dokoła.
Jednocześnie spoglądano na wyróżniający się z pośród innych wieniec laurowy. Rozpościerała się od niego szeroka szarfa biała z napisem: „Królowa Gizella wielkiemu Rekwedowi“.
W pewnych momentach oczy obecnych przenosiły się na księcia Swena, jakgdyby w surowej jego twarzy i wyniosłej postawie chciano wyczytać ten promień duszy, jaki niewątpliwie powinien był go rozjaśnić na widok zaszczytu czynionego imieniu jego ojca.
Nagle powstał rumor przy drzwiach. Wszystkie głowy zwróciły się w tamtą stronę. Rozsunięto się w szpaler. Sweno spojrzał.
Po dywanie, z cichym brzękiem ostróg i szpady postępował cesarz, w otoczeniu świty dworów idańskiego i rekwedzkiego. Witały go głębokie ukłony. Książę Sweno wysunął się naprzód. Cesarz stanął przed wzniesieniem i salutował zmarłego po wojskowemu, poczem w milczeniu przyklęknął obok królowej.
Rozpoczęło się nabożeństwo.