Księżna milczała długo, wreszcie wzięła rękę Gizelli w swoją i rzekła:
— Nie, to nie było powodem mojej dla ciebie... szorstkości... Najpierw byłam rozżalona na Ottokara za... sprzeciwienie się mojej woli i wprowadzenie innej na tron sustjański... Byłaś wtedy dzieckiem, Ottokar szalał za tobą, pociągnęłaś go ku sobie jakby siłą magnetyczną. Cały dwór tobie był oddany... Ksywian kochał cię... nie jak siostrę, lecz jak kobietę... której pożądał, nienawidząc Ottokara. Do mnie miał żal wyraźny za ciebie... Drażniłaś mnie swobodą swoją... wyłamywaniem się z tego, z czem się liczyć powinnaś była, ale, nie mówmy o tem...
— Tak, mamo, nie mam do ciebie żalu za przeszłość, tylko... tylko...
Ręka księżny, trzymająca dłoń Gizelli, drżała nerwowo, palce jej zaciskały się mocniej. Niepokojąca cisza zaległa sypialnię, jakby odbywała się tu spowiedź, wyznanie tajników uczuć, myśli. Posępny smutek ogarnął Gizellę.
Po długiem i nużącem oczekiwaniu księżna szepnęła, nawiązując do słów Gizelli.
— Nie dokończyłaś swojej myśli... córko...
Cesarzowa drgnęła i nagle, pochylając się nisko, ucałowała obie ręce świekry. Łzy jej spadły na pierś księżny.
— Ach, mamo, mamo! Po tylu latach po raz pierwszy tak mnie nazwałaś... gdybyś była wcześniej to jedno słowo serdeczniejsze, to jedno słowo...
Szloch zerwał się z jej piersi. Księżna położyła miękko rękę na jej głowie.
— Byłam dla ciebie złą... bardzo niesprawiedliwą... bardzo złą... dokuczałam ci... i teraz rozumiem, coś chciała rzec, gdy zawahałaś się...
Nie, mamo... nic już... nie mówmy o tem, — błagała Gizella słodkim, pieściwym głosem, — ja nic nie pamiętam.. ja...
Jesteś bardzo dobra, córko... a ja ci zabrałam dzieci... ja zazdrośnie trzymałam je przy sobie, pozbawiając cię tej rozkoszy... Lecz... one więcej ciebie kochają... to naturalne... ale w tem moja kara a twój tryumf... I Ottokara... podle, podle... ach, jak podle odsuwałam od ciebie... Dziś widzę to ze zgrozą i teraz w godzinę mego zejścia... proszę ciebie, Gizello... wybacz mi... daruj wszystko...
Gizella upadła na kolana, całowała rękę księżny i szeptała głęboko wzruszona.
— Matuchno droga, chcę być córką twoją, nic ci do wybaczenia nie mam i nic nie pamiętam...
— Tyś była aniołem tych murów, ja... ich złym duchem... Dobrze o tobie mówią Rekwedzi, że... zbrodnia.
Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/83
Ta strona została przepisana.