Strona:Helena Mniszek - Kwiat magnolji.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.

w myśli Konrada. Idea Nirwany nie pociągała jeszcze udręczonej duszy młodego mężczyzny, zanadto kochał kobietę wybraną i zbyt gorąco pragnął z nią szczęścia ziemskiego.
W sercu Konrada rosła i potężniała idea życia, głoszona przez „Wybrańca niebios“ Buddę, idea zwycięstwa radości nad cierpieniem i bólem, piękna nad brzydotą, pokoju nad wojną i trwogą. Pragnął pozbyć się udręki gniotącej mu serce i zachować płomienną wiarę w miłość najdroższej istoty na świecie... Cóż za nędza i okrucieństwo, utrata wiary w prawdziwe piękno i dobro!... A wszakże Ena była uosobieniem piękna i dobra, skoro on, Konrad wybrał ją sobie za przedmiot ubóstwienia i czci. Ena była obecnie jedyną religją Konrada, wyegzaltowaną przez tęsknotę, wysubtelnioną przez oddalenie, wyhaftowaną jakby na tle idei Sakya Muni, wierzącego w tryumf szczęścia nad cierpieniem.
Pod wpływem tych myśli, w oczach Konrada wszystko dokoła wydało się jakby mistycznym welonem tajemnic świętych owite... Obrzędy religijne Hindusów nabrały wagi i uroku... Konrad słuchał w skupieniu oddalonej wrzawy i wczuwał się w tętno serc tych rozmodlonych fanatyków, w intencję ich błagań...
Wtem cień jakiś długi padł w pobliżu na piasek nadbrzeżny. Konrad spojrzał w tę stronę i drgnął. Szła młoda Hinduska, cała w białym