Konrad milczał.
— Widywałem ciebie... dawniej, ale wtedy tyś mnie nie widział.
Konrad milczał.
Hindus oparł brodę na dłoni, odwrócił oczy od Konrada i patrząc na papużki, które w purpurze ostatnich blasków słońca, wyglądały jak odłamki korali, jął mówić jakby do siebie.
— Cierpienie druzgocze duszę, a serce zamula niezdrowym iłem słabości... Siedzisz tu przed grobowcem mędrca, który świat zeszedł cały i nie znalazł człowieka wolnego od cierpień. Ale cierpienie cierpieniu nie równe... Jest cierpienie wróg człowieka i cierpienie jego przyjaciel...
— Jak to rozumiesz? — spytał Konrad.
— Cierpienie-przyjaciel to takie, gdy człowiek cierpi nad czemś co jest w nim samym godne nagany, obrazy lub wstrętu... Natura ludzka jest słaba, człowiek nie łatwo pozbywa się chwastów, które w nim rosną, nawet gdy je w sobie widzi... Najtrudniej w sobie samym zobaczyć chwast, najtrudniej go z siebie wyplenić. Gdy się nad tą nieudolnością swoją cierpi... to cierpienie takie jest przyjacielem człowieka, bo uczy go walki z sobą i zwycięstwa nad sobą. Gdy następuje porażka, cierpienie się wzmaga, że siły są za słabe, by wyrwać z siebie zło!...
Strona:Helena Mniszek - Kwiat magnolji.djvu/41
Ta strona została uwierzytelniona.