— A inne cierpienie? — spytał Konrad.
Starzec milczał chwilę i patrzał w zadumie na koralowo-purpurowe papużki. Poczem rzekł głucho:
— Budda nauczał, że cierpienie trzeba w sobie zabijać o ile ono nie dobro, lecz zło dla nas niesie. Więc trzeba je najpierw poznać, czy nie upadla nas ono, bo wtedy staje się plagą człowieka... Od plag trzeba się bronić, wyrzucać je z siebie jak się wyrzuca z mieszkania obrzydliwe robactwo i gady trujące... Bóg nie stworzył człowieka na cierpienie, lecz na radość i uciechę z darów Bożych, któremi go obsypał. Kto cierpi bezrozumnie, ten jest wrogiem samego siebie i sprzeciwia się woli Bożej. Cel stworzenia człowieka i ludzkości nie był dla bólu, zła i udręki, nie dla wiecznego jarzma, ale dla piękna, dla dobra... Tak samo dla piękna stworzona jest przyroda. Człowieku, nie zadawaj sobie cierpień znikomych, nie zadawaj sobie mąk okrutnych a często bezrozumnych i temsamem nie sprzeciwiaj się istotnemu celowi swego stworzenia...
— Przyroda nie odczuwa bólu... i tęsknoty — szepnął Konrad.
Mistyk spojrzał na niego surowo.
— Przyroda żyje i tworzy cuda i co raz się upiększa, rozrasta... Ludzie ją kaleczą i niszczą, lecz ona zwalczy zawsze złą przemoc siłą swej twórczości. Człowiek powinien do tego samego
Strona:Helena Mniszek - Kwiat magnolji.djvu/42
Ta strona została uwierzytelniona.