Strona:Helena Mniszek - Kwiat magnolji.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

— Och tak! — odrzekł Oktohama, — wpijając we mnie skośne swe oczy. — My również podlegamy tej wszechświatowej zarazie, ale nas jeszcze nazywają dzikimi wyspiarzami. My mamy cywilizację, którą chłoniemy wszystkiemi porami organizmu społecznego, ale nam nie przyznają jeszcze tej kultury, jaką szczyci się Europa. Przeto wszystko to, co u nas możnaby tłomaczyć i pobłażać, u was powinno dziwić i razić. A tymczasem wy, europejczycy, z małemi wyjątkami jesteście obecnie pod znakiem takiego oto, stadjum uduchowienia. Oto miniaturowy obrazek psychiki dzisiejszych ludzi, tej osławionej kultury waszej.
Wskazał na salę.
W cudacznych warjacjach taniec dochodził do paroksyzmu zapamiętania się. Figury kobiece i torsy męskie, w plastycznych przegięciach, wyraźnie illustrowały rozpasanie zmysłów, znużenie fizyczne tancerzy, widne na twarzach, jeśli nie umalowanych à giorno — to bladych z wyczerpania. Oczy za mgłą — u jednych za mgłą bezmyślności tępej, u drugich lubieżnej ekstazy. W takt muzyki drgają nogi, stukają o siebie kolana, dotykają się torsy, głowy, twarze tancerzy, ten sam refren ton ów pobudzających, ten sam refren podnięty najniższej,...wir... skoki... zwroty... wyginania się, przeginania i... przytulania w objęciach... i ta muzyka... ta muzyka!...