Gdy wstąpił do seminarjum, rodzina i przyjaciele doszukiwali się w nim powołania. Nikt jednak nie wiedział, że postanowił on zostać księdzem dla chleba, tak jak ktoś obiera sobie zawód dający przy pewnych możliwościach jaknajwiększe korzyści. Był zdolny, więc uczył się dobrze, a nawet gdy chciał, potrafił dystansować swoich kolegów. Wróżono mu szybkie osiągnięcie wyższych stanowisk i to go zachęcało; miał przed sobą przyszłość.
Mając umysł skłonny do filozofowania zanurzył się w teologji, lecz nauka nie zapaliła w nim ognia wiary, której mu brakło, gdy wstępował do seminarjum. Skutek był tylko taki, że ze Starego Testamentu żartował, w Nowym widział splot legend i praktyk magicznych. Pojęcie Boga usiłował zgłębić zapomocą analitycznych rozumowań. Pragnął dociec, czy Bóg jest absolutem wytworzonym jeno przez umysł ludzki, czy jest to istota realnie pojęta, która sama urabia umysły i nagina je ku sobie. Czy wyobrażenie Boga to konieczność życiowa umysłów ludzkich, czy bez idei boskości ludy trwałyby, czy też bez Boga byłaby nicość i chaos. Ale jakże sobie wyobrazić nicość, bo co to jest nicość?.. A co to jest Bóg?..
Młody kleryk rozmyślał, uczył się i często sam z sobą rozmawiał, rostrzygając zagadki metafizyczne i zawsze wynajdując dla nich coraz
Strona:Helena Mniszek - Kwiat magnolji.djvu/90
Ta strona została uwierzytelniona.