Strona:Helena Mniszek - Kwiat magnolji.djvu/94

Ta strona została uwierzytelniona.

nie ma!... bo żyjesz w umysłach ludzkich uświęcony wiekami, tradycją poparty, więc chyba wizją możesz się ukazać. Wyobraźnia może sobie stwarzać nagrody i kary, które niby ty zsyłasz. Wszystko może wyobraźnia i tradycja, my tylko tradycją żyjemy, na tradycji świat stoi. Więc czy jest: „Vox populi vox Dei“ — czy — „Vox Dei vox populi“?... Gdzie jest prawda?... Gdzie i w czem ją odnaleźć?...
— Gdybyś Boże istniał i sam stwarzał umysły, tobyś nad niemi panował, wówczas twój głos byłby słyszany przez ludzkość całą, byłby odczuty w duszy i sercu człowieka i strzegł by go od niewiary... niewierzącemu w Ciebie objawiłbyś się w swojej potędze boskości... Ale gdzie boskość Twoja, gdzie Twoja niezłomna potęga?... Gdyby ona istniała, powinna ludy u stóp Twoich kłaść!... Nie jesteś arbitralnym, nie jesteś despotą — rozumiem, ale sam Twój genjusz powinien zniewalać do bezwzględnej wiary w Ciebie. Nie powinno być szopek w obrzędach na Twoją cześć, nie powinieneś pozwalać na odtwarzanie Siebie w różnych pozach i fazach, niemal jak fotografje królów, często karykaturalne, rozkupywane przez poddanych. Obraz Twój powinien być w umysłach ludzkich wyryty, wszechmocą Twej boskości, jeden i ten sam, natchnieniem cudownem odtworzony. Jeśli istniejesz i świat jest Twojem dziełem, królójże nad nim mocarnie,