Jakoś jasno im było i ciepło z sobą. Ponieważ Kasia interesowała się Zagórzanami, więc Dębosz opowiadał dużo o swojej rodzinnej wsi, o matce, o którą Kasia pytała serdecznie. Potem mówił o Strzeleckim i Sławohorze.
Zebrzydowska omroczniała.
— Czy to ten Strzelecki, który pochodzi z Kresów, z Nowosiółek?
— Tak jest. Stracił je naturalnie, ale to dzielny człowiek. Niespożyta energja. Jest obecnie plenipotentem całego klucza Poturzyce i właścicielem Sławohory nad Czarnym Dunajcem.
— To była własność Pobogów z Krążą. Znam tę sprawę — rzekła Kasia. — Strzelecki ożeniony jest z Magdaleną Dobrucką.
— Tak. Pani Dada pochodzi także z kresów, z Dawidówki. Miała tragiczne przeżycia.
— Wiem. Nie wiele brakowało a byłaby obecnie... w mojem położeniu.
— Jakto? — zdziwił się Andrzej.
— Była narzeczoną mego męża, już będąc wdową. Ciekawam! — mówiła Kasia w zamyśleniu — może ich życie ułożyłoby się inaczej niż nasze.
Dębosz zdziwiony, odrazu uprzytomnił sobie parę drobnych szczegółów z bytnośoi u Strzeleckich, na które nie zwrócił uwagi.
— Dlaczegóż do małżeństwa nie doszło? — spytał.
— A czy Strzeleccy nic panu nie mówili?
— Nic. Wiem tylko, że znają pana Zebrzydowskiego.
— Więc, może nie powinnam zdradzać...
— Ja się już domyślam. Pan Zebrzydowski najpierw zabrał narzeczoną panu Strzeleckiemu a potem zapewne porzucił ją dla innej — rzekł Andrzej szorstko.
Kasia milczała.
Dębosz wstał i przeszedł przez pokój i z powrotem. Zatrzymał się chwilę, jakby się wahał, znowu przeszedł wzdłuż
Strona:Helena Mniszek - Magnesy serc.djvu/110
Ta strona została uwierzytelniona.