Strona:Helena Mniszek - Magnesy serc.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

— No, ale ten to już napewno nie był od interesanta. Chyba pani widziała sama, jak go pan Andrzej chwycił, aż łuna mu na twarz padła.
Dęboszowa milczała. Nie wtrącała się nigdy do korespondencji syna, więc uwagi panny Anieli uraziły ją. Zaczęła mówić o czem innem.
Nauczycielka wkrótce odeszła. Będąc już na drodze patrzyła zdaleka w oświetlone okno pokoju Dębosza.
— Że on ma list od panny, tobym przysięgła — mruknęła z gniewem.
Andrzej czytał list od Kasi. Pogrążył się w nim, zapomniał o świecie całym.
Kasia pisała:
„Drogi Panie Andrzeju. Nie uwierzy pan jak jestem szczęśliwa i zapewne zdziwi się, że mogę nią być. Więc może tylko zadowolona. Oto roboty przygotowawcze do budowy gmachu według mego planu i powierzone memu kierownictwu są w pełni. Zaczynamy budować. Jestem w swoim żywiole, znalazłam ujście dla mojej energji i z całym zapałem wzięłam się do pracy. Mieszkam teraz we Lwowie, tylko w sobotę robię „wypady“ na wieś, gdyż nie mogę zaniedbywać Kromiłowa, a tam teraz tak ładnie. Maj ustroił wszystko nową krasą, dając lepsze myśli i każąc zapominać o smutkach. Tomek za mną tęskni i na moje spotkanie wybiega zawsze bardzo daleko. Uczy się dobrze, widzę, że głównie dlatego, aby mnie zrobić przyjemność. Mniejsza o przyczyny, cieszę się faktem. Wujowi Mohyńskiemu oddałam roboty Tomka, wuj jedzie gdzieś tam na kurację i twierdzi, że zabierze to wszystko aby przedstawić rzeźbiarzowi, znajomemu, który należy jakoby do ludzi bardzo uczciwych i na te pierwociny Tomka wyda wyrok sumienny. Jestem niezmiernie ciekawa tej oceny. Żyję obecnie życiem nerwowem, trochę mnie ono wyczerpuje, ale ta ciągła podnieta i wytężona praca daje mi dużo spokoju, koi duszę, bo czuję, że kimś jestem, coś znaczę i, że (panu to tylko zwie-