Strona:Helena Mniszek - Magnesy serc.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

i pan Andrzej jeździł z nami konno daleko, daleko! — mówił chłopczyna rozbawiony. Ale pan Andrzej jeździ doskonale i ma bardzo ostrego konia. Na niego bałbym się jeszcze wsiąść bo i łatwo ponosić potrafi. A pan Andrzej skacze na nim przez płoty i rowy że aż mnie strach patrzyć. Może i ja się kiedy wyuczę tak jeździć. Widzi pani dziedziczka ile narodu idzie do kościoła? To u nas każdej niedzieli tak samo.
Kasia słuchała z zajęciem opowiadań Tomka i ciekawie patrzyła dokoła.
Wrażenie silne wywarła na niej ta droga pełna ludu spieszącego do kościoła i ten spacer wśród zagród wiejskich, pieszy, wespół z całą gromadą. Pierwszy raz w życiu szła w ten sposób zapyloną drogą, zbłąkana w tłumie wieśniaków. I zdumiewała się, że było jej tak jakoś odmiennie a tak miło, że się czuła swobodna, jakby odpadły od niej wszelkie troski a jeno młoda ochota do życia pozostała w duszy. Takiej pogody jaśniejącej i radosnej, takiej słodyczy, która wnikała w jej serce, Kasia nie znała oddawna. W onej minucie ostatnie jej przeżycia z Warem w Kromiłowie i on sam, były od Kasi bardzo daleko odsunięte i pokryte jakby szaromglistą srzeżogą. Gdy Kasia zbliżała się ku niej myślą odpychał ją chłód nagły, dziwnie przykry i powracała znowu ku tej wsi słonecznej, szukając ratunku przed wspomnieniem, które bolało. Zamyślenie Kasi zwróciło uwagę Dębosza. W pewnej chwili podsunął się do niej. Uważnie na nią popatrzył.
— Pani zapewne nigdy jeszcze nie szła tak do kościoła pośród ludu i piechotą, nieprawdaż? Jest to dla pani nowością ale chyba miłą?... Sądzę z wyrazu pani twarzy.
Kasia spojrzała na niego trochę łzawo.
— Tak i bardzo nowe i bardzo miłe — odrzekła szczerze. Zdaje mi się, że jestem na innym świecie. Oddycham lżej. Pomimo, że to sierpień jest tu wiosennie. Może wrażenie wiosny zawiera się w tej pogodzie rozlanej dokoła. Jest to wrażenie zewnętrzne, wierzę w to, bo i tu ludzie zmagają się z życiem,