gruncie wysokiego wybrzeża, porosłym nikłą trawą Jerzy Strzelecki tańczył w najlepsze oberka z Joasią Pobożanką. W drugiej parze Cis Pobóg i Wojtuś Dębosz kręcili się wyczyniając jakieś niezwykłe figury.
— Kto to? Co to? Bal? — pytały Kasia i Dada.
— To nasz grajek okoliczny, Krokiewka, wędruje od wsi do wsi z zamiłowaniem, wszędzie mile widziany — objaśnił Andrzej.
— Ogromnie lubi grać do tańca. O tak!... hulajcie państwo. Co tam, że na trawie, mała bieda — wołał proboszcz.
Strzełecki puścił Joasię i podbiegł do Teresy Pobożyny. Był rozbawiony.
— Proszę do oberka! Jakie tam ceregiele! Romek bierz panią Kasię. Jędrek powierzam ci moją żonę. Oj, dziś, dziś...
Teresa, śmiejąc się trzepnęła go po ramieniu, ale opór nic nie pomógł i musiała okręcić się parę razy. Potem Strzelecki porwał wesoło Pobogowi Kasię, wreszcie zabrał Dadę od Andrzeja a jemu oddał Zebrzydowską. Dzieci tańczyły jak rozhukane źrebaki. Oberek ochoczy zataczał kręgi a Krokiewka w zachwycie wyprawiał najcudaczniejsze miny.
Dębosz nie puścił już Kasi, rozbawił się i szalał w oberku. Oboje unosiła młoda żywiołowa ochota. Wirowali po łące, jakby nie dotykając ziemi.
— Jędrek, źle tańczysz! za prędko! — krzyknął Strzelecki.
Andrzej nie słuchał. Kasia roześmiana zajrzała mu prosto w oczy.
— Jędrek... źle tańczysz! — powtórzyła z nieopisanym wdziękiem.
Andrzej zadrżał, jakby go kto oblał ukropem. Zwarli się oczami na moment. Przygarnął ją mocniej do siebie okręcił i rzucił się na kolana. Przyklęknął w tańcu raz, drugi i tak już przyklękając okrążył cały plac. Wpadli oboje w otwarte ramiona Strzeleckiego.
Strona:Helena Mniszek - Magnesy serc.djvu/186
Ta strona została uwierzytelniona.