nach. Lubi bieduleńka Jędrka, ale cóż jemu ani wmowić. Dobra to dziewczynina i poczciwa. Sama bym chciała, żeby się żenił z nią, ale widać niema w tem woli Bożej.
Panna Aniela zbliżyła się, więc Dęboszowie poszli ją powitać i przedstawili towarzystwu. Zajęła się nią Teresa Pobożyna i Strzelecki, który ją znał. Ale młoda nauczycielka tak natarczywie przyglądała się Kasi, że zwróciło to uwagę wszystkich.
Po podwieczorku przyszło kilku gospodarzy do Dębosza. Siedzieli w świetlicy rozmawiając z Andrzejem, Strzeleckim i Pobogiem o gospodarstwie. Pobóg proszony przez Andrzeja miał cały wykład o gleboznawstwie i kulturze roli. Mówił o małorolnych gospodarstwach, które zwiedzał ostatnio w Czechosłowacji i stawiał je za przykład jako najbardziej odpowiadające warunkom miejscowym.
Pobóg poruszywszy ulubiony swój przedmiot wpadał w ferwor rozwodził się szeroko nad gospodarnością, szybkim rozwojem i praworządnością tego kraju, wybitnie rolniczego.
— Po wojnie — mówił — obywatele czescy, zrzuciwszy jarzmo cudzego poddaństwa, tak samo jak my, potrafili jednak stanąć odrazu na nogi, bez wahań i błądzenia. Zjednoczeni i zsolidaryzowani ideą utworzenia w swej ojczyźnie pierwszorzędnej placówki gospodarczo-rolniczej, na podstawach demokratycznych dążeń, idą ciągle naprzód, postępując konsekwentnie i uparcie do osiągnięcia zakreślonego celu. I tą swoją energją i wytrwałą pracowitością zmierzają ku pięknej przyszłości. To przykład dla nas, panowie, abyśmy tak samo, nie raczkowali, utyskując i jęcząc wiecznie, lecz abyśmy szli naprzód zwartą siłą, tworząc własną historję i przyszłość w idealnie pojmowanym ustroju społecznym.
Gospodarze słuchali Poboga z zaciekawieniem. Jeden tylko Cisak mruknął niechętnie.
— Dyć, tak się ino gada, ale ktoby tu inaczej gospodarzył. Jak je tera to i bedzie! Za naszych dziadów tak samo beło
Strona:Helena Mniszek - Magnesy serc.djvu/188
Ta strona została uwierzytelniona.