jedna donna mobile nie zmieniła nigdy dla niego swoich ideałów. Niebezpieczny tylko w kartach i trzeba właśnie bym się z nim zetknął, do starego djabła.
Pod koniec dnia stawał się bardziej zdenerwowany i więcej przegrywał. Pił burgunda i grał, pił i grał i urągał sobie i szydził.
Wreszcie przegrał wszystko. Zaśmiał się szyderczo.
Nastąpiła przerwa. War przy bufecie z niedbałością i nudą zwrócił się do barona.
— Zaczyna się panika w mojej kieszeni. Jakże baronie, czyż dopuścisz do tego, by papiery na mojej giełdzie zrobiły bessę tak gwałtowną?
Może być zaraz hossa, ale za to moja giełda ma bessę. Jaka na to rada?
— Oddam pożyczkę, nie jestem bankrutem.
— Spodziewam się. Jednakże pragnąłbym by ta wasza batalja skończyła się wkrótce. Bowiem wy walczycie ale ja ponoszę konsekwencje za was wszystkich.
— Czyli, że gnębi barona wojna ekonomiczna w jego kieszeni. No „Pan da sobie radę, mając do czynienia z gentlemanami.
Stuknął się kieliszkiem z baronem i spytał niedbale:
— Kom u tedy życzysz baronie Victorji?...
— Panu oczywiście, wszak to równoznaczne z tem gdybym jej życzył samemu sobie.
— Na cześć mojej Victorji. Vivat!...
War podniósł znowu kielich napełniony rubinowym płynem.
— Do dna baronie! Dziś rozstrzygający dzień! Ostatnia stawka!
Jak to mam rozumieć?
— Że dług barona dziś zostanie uregulowany.
— A jeśli pan przegra znowu?... Na mnie proszę już nie liczyć.
Strona:Helena Mniszek - Magnesy serc.djvu/200
Ta strona została uwierzytelniona.