Strona:Helena Mniszek - Magnesy serc.djvu/206

Ta strona została uwierzytelniona.

wody unoszony żywiołem pędu niósł się tanecznie przez zieloną dolinę rozesłaną płasko u stóp czarnego boru smreków.
Z tej wesołej zieleni rzeka wpadała z łoskotem w ciemnie, pod cypel skalny, wzniesiony wiszarem nad samą wodą i najeżony gęstym zarostem kosodrzewiny, jeżyn i dzikich malin. Jagody nalane czerwonem winem sypały się tu zewsząd, ściągając ku sobie roje ptactwa wrzaskliwego.
Z poza haszczów wyłoniła się postać Kasi biało ubranej. Stojąc na wiszarze patrzyła wdół na burzę rozpętanych wód. Napotykały one uparte przeszkody płytkiego dna. Tworzyły się wiry, wypryski pian kręte jak zwijające się węże prądy rzeczne, hulaszcze zamachy wychlustów.
Nagły zawrót po pod wiszarem upokarzał odrazu szalejącą falę.
Przyczajała się skupiona w sobie i kornie, miękkim zgrabnym pierścieniem owijała cypel. Zatamowana z jednej strony prostopadłą skałą rozlewała się szerzej na łąkę gwałtownym rzutem niby odrzucona grzywa z czoła. I dalej parła naprzód pod naporem nadbiegających wód, czyniąc taką samą wrzawę, zamęt i zgiełk w innych już komyszach.
Kasia lubiła przedzierać się tu brzegiem urwiska, rwać soczyste dojrzałe maliny lub siadywać na cyplu skalnym, słuchając. Dunajca. W Sławohorze odpoczywała duchowo. Zapadła w górach sadyba ludzka, podobna do gniazda sokolego napawała ją spokojem tak upragnionym.
Zaprzyjaźniwszy się ze Strzeleckimi, Kasia bywała tu często i zawsze czuła się najlepiej.
Po pierwszem niewypowiedzianie bolesnem oszołomieniu, spowodowanem wieścią żałobną, spadło na nią mnóstwo kłopotów i ciężarów. Krystyn Zahojski z Karolem Kmietowiczem jeździli do Paryża po zwłoki Zebrzydowskiego i uregulowali ostatni dług honorowy Edwarda, na wyraźne żądanie Kasi. Pragnęła ona oczyścić opinję męża w środowisku jego tryumfów. Ale spłacenie olbrzymiej sumy baronowi, prócz innych