Strona:Helena Mniszek - Magnesy serc.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pan dziedzic i pan Krystyn przyjadą w sobotę, czyli za trzy dni. Przygotować wszystko — rzekła do pokojowca hamując lekkie podniecenie głosu.
Jurasek odszedł nie bardzo wiedząc co właściwie przygotować, kiedy cały dwór w porządku. Kasia wzięła listy. Jeden był od męża, drugi od hrabiny Mohyńskiej. Powstała od stolika.
— Pewnikiem trza mnie już iść — rzekł Tomek zrezygnowany.
— Siedź sobie tu i lep, skoro jeszcze chcesz.
Trochę gorączkowo otworzyła list męża.
— Biarritz? Skądże Biarritz! — wykrzyknęła półgłosem z niemiłym dreszczem. — Był wszakże w Ostendzie. Co to znaczy?
Uczuła, że blednie. Zaczęła czytać:
„Kasiątko moje!
Stęskniony wracam do Ciebie. Ani Karlsbad ani następnie Ostenda, ani obecnie Biarritz nie dały wyników pożądanych. Nie czuję się dobrze. Mam wrażenie, że Kromiłów zrobi mi najlepiej. Tęsknię za Tobą i chcę być przy Tobie jaknajprędzej. Za kilka dni wyjeżdżam do Warszawy, skąd razem z Krzysiem do Kromiłowa. Spragniony jestem mojej Kachny słonecznej i spojrzenia Twoich bronzowych źrenic wymownych, w których zapalają się takie śliczne, złote iskierki. War umie je zapalać?... czy je zapali?... Pojedziemy sobie do Pochlebów, potem do Gdyni. Z Gaskonji na pomorze polskie to niezły kroczek... Po kąpielach w zatoce Biskajskiej do Bałtyku, to ochłodzi. Nieprawdaż? Nie pisałem dawno, gdyż ogarniała mnie i ogarnia nuda. Tu nieco lepiej. Towarzystwo liczne, międzynarodowe, dużo finansjery w dobrym stylu i w bardzo miernym. Pogoda piękna. Zatoka jak płat lazuru. Na ocean wypływam często, gdyż daje emocje, których potrzebuję, aby żyć. Muszę tu przywieść moją Kachnę. Lękałbym się tylko że Twoja świeżość brzoskwiniowa zanadto pod-