morze, a że War pozostał na brzegu. Dlaczego on nie jedzie z nią razem?...
Już nie widzi osób na pokładzie. „Regina Margerita“ wysmuklała teraz, jakby wyprostowała swe członki. Sunie chyżo, pruje turkusową zatokę a poza sobą zostawia skołtuniony warkocz perlistych pian. Coraz jest mniejsza, drobnieje, wsiąka w ogólny ton błękitu... zlewa się z nim nakształt odlatującego Albatrosa.
Przyszła chwila, że nad portem utkanym przy brzegu parowcami i łodziami, nad pustą zatoką panował już tylko olbrzymi kopiec Wezuwjusza. Oddechem swym niewinnym dawał znać, że... czuwa, ale nie grozi.
— Wszystko skończone! — rzekła Kasia do siebie głośno. — War pojechał!! War pojechał! — powtórzyła wsłuchując się sama ze zdziwieniem w dźwięk swego głosu.
Rozejrzała się dokoła. Co robić i dokąd iść?
W duszy nie było nic, ani żalu, ani bólu, nic, pustka! Tylko takie uczucie, jak po przeminiętem oszołomieniu. To coś złego, co było przed chwilą, już przeszło — tak samo, jak ten statek tam, na zatoce. Zsunięty z duszy jakiś ciężar, jak z fali turkusowej gniotący ją tłok okrętu. Jakaś pustka wieje swobodnie. A jednak trudno oderwać się od tej zatoki wolnej od ciężaru statku, na którym odjechał War.
Hrabia Zebiidowsky i margrabina Rimaldi — zaśmiało się szyderstwo w duszy Kasi.
W Egipcie będą zapewne występowali jako hrabiostwo Zebiidowsky.
W pewnej minucie młoda kobieta odwróciła się gwałtownie od widoku zatoki i wulkanu. Szła przed siebie zupełnie obojętnie. Prześwitywała myśl mętna co robić? i zaraz odpowiedź niby pochodząca od kogoś innego — wracać do Kromiłowa.
Był to jakby słyszany z odległości głos Andrzeja.
Młoda kobieta szła prędko, choć nie wiedziała dokąd. Zabłąkana w obcem mieście, czuła jednak nad sobą jakąś
Strona:Helena Mniszek - Magnesy serc.djvu/63
Ta strona została uwierzytelniona.