Strona:Helena Mniszek - Magnesy serc.djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.

zornego spokoju Dęboszowa odczuła w nim coś tajemniczego, co ją zaniepokoiło.
W swoim pokoju Andrzej odrazu zwrócił uwagę na kaktus kwitnący, który stał tuż przy podobiźnie Kasi.
Błysnęło mu w oczach. Bez żadnego wyraźnego powodu ucałował znowu rękę matki. Przy obiedzie opowiadał szeroko o swoich studjach w Szwajcarji, o kraju, o ludziach, zwyczajach. Dęboszowa słuchała go z zapartym oddechem, szczęśliwa z jego ożywienia. Mówił potem o Wenecji, o Padwie aż Dęboszowa nagłe rozpłakała się ze wzruszenia.
— Dla Boga, to ty byłeś na grobie Św. Antoniego. Jaki ty szczęśliwy, Jędrek!
I już nie wytrzymała w swym entuzjazmie, musiała się z kimś podzielić radością i podziwem swoim.
— Franka, Franka!
Dziewczyna wpadła przerażona.
— A to wiesz, syn mój był na grobie Św. Antoniego Padewskiego we...
— W Padwie — dokończył Andrzej. — Nazwa Padewski pochodzi właśnie z powodu, że grób świętego znajduje się w tem mieście.
— Słyszysz, Franka! Słyszysz?
— Dyć słyszę! La Boga! La Boga! Oto pan gospodarz szczęśliwy, że takie ci cuda oglądał.
— Przywiozłem obrazki i medaliki z Padwy, dla mamy.
— Przywiozłeś? a cóże gadasz? Ludzie kochane! a toż już poczciwy jest z ciebie syn, że i nie wypowiedzieć.
Andrzej rozdał padewskie upominki matce i France. Prócz tego Dęboszowa otrzymała porządny materjał na suknię i piękny koronkowy szal na głowę. Franka chustkę jedwabną, cudną jak tęcza, paciorki nad któremi wykrzykiwała z radości wielkiej. Znalazła się i fajka piękna dla Kadeja z paczką dobrego tytoniu i papierośnica dla Felka i po parę jeszcze drob-