Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/103

Ta strona została przepisana.

On sam już zasnął i przez sen peroruje. Co on plecie? — zżymał się Denhoff.
— ...Powtarzam wielebny celencyjo, pasterzu nasz, ześwa cię przyjęli i pożegnamy z radością w sercu, oto ze, w sercu pedam, bo my, biedne owieczki wzdychaliśwa do Twego pasterskiego pastorału kiej trzoda zbłąkana na łące. Ale kiej beczenie owieczek usłyszy pasterz, tak i nasze chwalebne modły wzruszyły, oto ze wzruszyły, pedam celencyję i kie zobacyliśwa ojczulka z nami...
— On naprawdę zidjociał — szepnął jakiś głos.
— „tośwa się zbiegli do kupy aby godnie celencyję w sercu witać, z dzwonów dzwonieniem, z chorągwi szumieniem, z końskim naszych chłopaków tupotaniem, oto ze, z kwiatami, wieńcami, dziewczątkami...
— Afhykańska mowa. Ma foi! sarknął hrabia Artur.
— Skończ przyjacielu, z naciskiem i dość głośno rzekł młody Turski.
— Oto ze, ojczyzna nasza, nasz kraj nieszczęśliwy, w utrapieniu żyjący był i je kiej łąka, a my kiej owce rozbiegane a zastrachane, bo znikąd pociechy a wsze strony na świat zaparte. Tedy oto że, celencyjo wielebny gdyśwa ujrzeli...
Wtem na dany znak przez Denhoffa orkiestra w ogródku zagrzmiała huczną fanfarę. Wszyscy odetchnęli lżej. Szczepański nareszcie zrozumiał o co chodzi, coś jeszcze mówił kończąc mowę, ale nikt już nie słyszał, bo muzyka głuszyła.
OsinowSki z żalem spojrzał na Denhoffa lecz ten ramionami wzruszył.
— Trzeba go było przygotować do występu, jeśli pan chciał żeby skończył.
— Ależ wygadał się i tak za wszystkie czasy, i wszystkich współbraci — dodał Skórski.
— Nie licząc tego, że niechcący zyskał fanfarę, która jego kolegom zagonowym nie przygrywała.
Szczepański usłyszawszy krótkie podziękowanie od biskupa, bardzo rad z siebie usiadł przy stole i natychmiast rzekł do hrabiego.
— Siłam się uczył tej przemowy, alem dlatego powiedział. A jak było, czy dobrze?...
— Eee! Te... te... natuhalnie, tak, kaznodzieją możesz być miły sąsiedzie. Ale tehaz pij, jedz, byleś już nie gadał, bo za dużo to uważasz niezdhowo.
Do ucha Skórskiego pochylił się Kocio Leśniewski rozlewając właśnie wino.
— Panie hrabio przepraszam, że zakłócam spokój, ale chciałem się spytać, czy hrabia niewie, co sobie myśli ten młody pan, który siedzi przy pannie Ziuli Turskiej?