Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/116

Ta strona została przepisana.

Przeleciały całe stada ptasie, hucznie, dostojnie, lecz przeprowadzane żałosnemi spojrzeniami tych co zostają: ptaków i... ludzi.

„Aż oto nowe stada,
jakby gilów, siewek
I szpaków, stada jasnych kit i chorągiewek
Zajaśniały na wzgórkach, spadają na błonie:
Konnica! Dziwne stroje... niewidziane bronie.
Pułk za pułkiem“...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Banderja! Pędzą ostro z nową fantazją, z kawalerskim zapałem. Chrzęst ich poprzedza i tętent. Grzmią okrzyki, łopocą różnokolorowe sztandarki.
Zespół egzaltowanych dusz, wichry podniebne z entuzjastycznych szczytów spłynięte. Prąd żywotny, oczadzający serca duchem patrjotycznym, duchem uczciwych natchnień! Tak waliły te szeregi malownicze, jakby roje ptaków ozdobnych, butnych, dążących z nadzieją twórczą do swobody. Tak biegły oddziały, niby na skrzydłach lotnych, jakby goniły tamtych współbraci powietrznych, jakby pragnęły powstrzymać ich od ucieczki, z kraju. Okrzykami zdawali się wołać do nich.
— Stójcie i tu jest czyn! Gdzież wiara, gdzie nadzieja i miłość serdeczna? Stójcie i razem do mozolnych prac ojczystych, do zorzy, do szczęścia!
— Stójcie! Hej! Hej!
Powietrzne dywizje lecą w dal zagadkową z wrzawą zdobyczną, i te oto ziemskie gwardje gnają wskroś pól jesienną, godową szatą przyodzianych. Różne są ich loty, różne cele, choć może duch jednaki.
Zapał twórczy ten sam i pragnienie tylko uczucia ku innym skierowane światokręgom, serca dla własnych łanów bijące.
Nadewszystko, brutalna siła ciężkości trzyma ich zbyt płasko przy ziemi.
Duch się jedynie unosi wzwyż.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Banderja odprowadza biskupa z Okorowa do Ciągini.
Pomieszały, się z szeregami powozy, amerykany, tarantasy wiozące młodzież niewieścią. Mężczyźni wszyscy dosiedli koni: kto nie prowadzi oddziału, jedzie w środku szeregów. Denhoff na Jenie szarżuje przy swoich obok Wrońskiego i wygląda jak młody lord angielski XX wieku, wzięty w niewolę na słowo przez husarzy polskich. Nie traci jednak miny, jedzie zaś wzorowo, jak najlepsza szkoła.