Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/169

Ta strona została przepisana.

— Więc niech ją sobie raz wyperswaduje. Dalibóg! co mu po niej, kiedy tam już inny na kwaterze i wstyd nawet, panie mój!
Maryś udał, że nie słyszał, Denhoff zagadywał, aż rozeszli się na nowe stanowiska.
Turski nic już nie zabił, nie uważał na śmigające szaraki, nawet w zakładzie, gdzie były sarny, nie pozbył się swej apatji. Stawał na stanowisku biernie, patrzał na śnieżną przestrzeń, na sosny obłożone śnieżnemi runami i myślał, że są tak samo białe, jak Maryla w swych futrach i tak samo chłodne. Przyszły mu do głowy dziwaczne refleksje nad życiem i wynikami jego. Dlaczego Maryla samą siłą uczuć i pragnień olbrzymich, jakie on dla niej żywi, nie należy do niego? bo i on jest dla niej tym jednym wybranym, ku któremu dąży jej cała istota, to się odczuwa, a ona idzie w inną stronę. Gna ją tam jakaś moc niepojęta, może wola rodziny, ale czyżby Maryla!... nie, prędzej tożsamość środowiska. Urosła, żyje ciągle w zatęchłej atmosferze przesądów niezdrowych i niezwalczanych. Jej rodzina, będąca tylko szlachecką z rodowodu; ale plutokratyczną ze stanowiska społecznego, uchodzi we własnem przekonaniu za arystokrację i nasiąka zakaźnemi dla się miazmatami. Z tego powodu Maryla, którą natura stworzyła inną, ale wychowanie spaczyło, poszła oto w kierunku przeciwnym od swych marzeń, lecz odpowiedniejszym dla istnienia. Pchana siłą nawyknień wytrwa całe życie w tej samej uperfumowanej nicości, tylko będzie zawsze łaknęła czegoś innego, co przeczuwa instynktownie w związku z człowiekiem kochanym. Powinien panować inny ustrój świata, naprzykład w dobieraniu się małżeństw niechby decydowały nie same kobiety, lecz i mężczyźni, którzy obecnie mają tylko rolę inicjatorów; oświadczywszy się są przygotowani na przyjęcie lub odmowę, zatem czekają wyroku, samoistnie nic działać nie mogą. Ale gdyby prawa pod tym względem były równe, wówczas można walczyć o zdobycie kobiety najdroższej, bo pragnąc, jej i odczuwając jej skłonność dla siebie, przezwycięża się wszystkie przeszkody. Bierze się kobietę jak swoją, bez skrupułów. Byłyby nadużycia, to rzecz zwykła, ale w wielu wypadkach ułatwiłoby się szczęście ludziom. Dawniejsze porywanie kobiet na żony nazywają barbarzyństwem, dzikością obyczajów, jednak wtedy mężczyźni mając większe praw w tej kwestji bywali szczęśliwsi, bo nie było konwenansów często uciążliwych, ani dzisiejszych obwarowań. Może i kobiety były szczęśliwsze?
Maryś zastanowił się.
— Czyby jednak kobiety nie przechylały się raczej do praw dzisiejszych, gdzie wybór męża całkowicie im pozostawiony? Napewno tak, zawsze któraś strona jest pokrzywdzoną. Teraz muszę patrzeć, jak Maryla jest zaręczoną z drugim, potem usły-