Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/19

Ta strona została przepisana.

hoff badał ją ukradkiem: czy to poza, czy też ona; rzeczywiście nic sobie z niego nie robi.
— Zdaje się, że tak. A to orginalna panna!
Sam zaczął mówić. Z początku o Wodzewie, potem o zagranicy. Poetyzował, mówił, jakby dla siebie, rozmarzał się.
Nagle Irena stanęła, spojrzała mu prosto w oczy.
— Czy pan długo będzie popasał w Wodzewie?...
— Popasał? Dlaczego pani tak mówi? Ja chcę tu pozostać zawsze.
— Wątpię!... Przepraszam pana za otwartość. Ja nie wydaję wyroków ze stanowiska praktycznego, to czynią inni. Poprostu zdaje mi się, że tacy ludzie jak pan potrafią; coś bardzo ukochać, ideowo, ale nie zdołają tego przy sobie zatrzymać i... á la longue muszą się z tem rozstać. Przyczyną bywa albo złe fatum, albo własna wina. Latanie bowiem po obłokach zmusza do oderwania stóp od ziemi, wówczas się ona wymyka.
— Ja sądzę, że można połączyć jedno z drugiem.
— Nie bardzo! Nie posiadamy genjuszów, którzyby mózgiem przebywali w Ikarji, rękoma zaś dzierżyli rzeczywistość.
— Jeśli jednak jest ona ukochaniem?
— Eh! Kiedy podobno sama miłość w tym wypadku nie wiele znaczy, trzeba siły.
— Właśnie uczucie ją daje.
— Siła uczuciowa i siła życiowa — to rzeczy różne.
Denhoff był przygnębiony.
— Pani Turska słuszną zrobiła uwagę. Pani mię zasmuca i to na początku.
— Nie chcę pana martwić, bo zresztą może się mylę. Ale sądzę po sobie; ja także bujam i dla tego, widzi pan, jestem próżniak.
— To pokaże czas, przyszłe płótna pani pędzla.
Szarpnęła się niechętnie.
— Niech mi pan o malarstwie nie mówi. Proszę.
— Dlaczego to panią tak drażni?
— Bo to są zaledwo moje próby; ludzie się z tego śmieją. Nie chcę rozgłaszania.
Na zakręcie alei spotkali Marysia z drugim młodzieńcem, w mundurze niemieckiego studenta.
— Mój brat, pan Mieczysław Korzycki, pan Denhoff — przedstawiła Ira.
Panowie zamienili z sobą sztywne ukłony.
— Ja pana miałem już przejmność spotkać, podczas jego konnej wycieczki — rzekł Denhoff do Marysia.
— A tak! Jechałem właśnie do Zapędów!
— Jakże majówka, organizuje się — spytała Ira.