Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/193

Ta strona została przepisana.

Maryla widziała taniec Turskiego. Przy ociężałych ruchach Poszyngiera, drażnił ją swym artyzmem.
— Ostatniego mazura muszę tańczyć z nim — postanowiła.
Lecz gdy zapowiedziała już o tem Poszyngierowi i w czasie przerwy balowej poleciła Skórskiemu, by prosił do niej Marysia, hrabia wrócił skonfundowany.
— Eee... te... te... Tuhski już wyjechał z Hesuhsy. Ma foi! Zahaz po mazurze.
Panna Korzycka uczuła dziwny, przykry żal. Sala stała się dla niej pustą nagle i bezbrzeżnie płytką. Poszyngier wstrętnym.
— Ukarał mnie, mam nauczkę! Pojechał... a ja z tą... kreaturą.
Rozkaprysiła się i wyjechała również natychmiast.