Wieść o awanturniczej nocy w Sołowie, rozbiegła się szybko po okolicy. Pierwsza panna Balbina Tulicka, wielce zgorszona, uderzyła jak w dzwon alarmowy. Napisała list do Worczyna do pana Turskiego, że jego syn źle się sprawia i, że wciąga jej praktykanta w bezwstydne zabawy, że gorszy skromnego chłopca. Drugą epistołę, stokroć zjadliwszą, otrzymał Paszowski. Ale tu stara panna sparzyła się. Pan Wojciech bowiem odpisał jej, że niańką Leśniewskiego nigdy nie obiecywał być, natomiast zdumiewa go fakt, iż opieka takiej bogobojnej niewiasty wpływa na Kocia zupełnie przeciwnie; tu wymienił parę jego erotycznych awanturek, znanych w Połowicach na wsi i w Wodzewie, gdzie nie obyło się bez rezultatów plastycznych. Senatorówna zadraśnięta w swej skromności, dała spokój Paszowskiemu, ale i do Denhoffa wysłała sążniste morały, na które odpowiedział jednem słowem „Merci“, i położył swój podpis; wszystko to na papierze z rysunkiem przedstawiającym orszak Bachusa. Panna Balbina, wyrzekłszy „paśkudźtwo“, oburzona i zła zaniechała swego apostołowania.
W kilka dni potem, w jednym z najpoczytniejszych dzienników warszawskich, ukazało się sprawozdanie z zabawy w Sołowie krótkie, lecz bardzo zjadliwe. Nazwiska i miejscowość nie były wymienione, ale młodzież obywatelską skrytykowano bez litości. Wszyscy odgadli, że satyrę pisała Tulicka.
Gdy Paszowski przyjechał do Worczyna zastał tam atmosferę okropną. Pan Turski lekko lecz dobitnie podkreślił swe zdumienie, co do bytności pana Wojciecha, na birbantce w Sołowie, ale rozwodził się długo z oburzeniem nad postępkami jedynaka. Paszowski, skruszony wymówką, bronił jak umiał Marysia i Ryszarda, lecz to nie pomogło. Zgnębiony Turski na wszelkie argumenty broniące młodzieńców odpowiadał stale.
— To nie tłómaczy takiego wybryku. Wolno Guciowi, bo on jest Korzyckim i ma ustaloną opinję skończonego łobuza, można darować nawet Denhoffowi, zważywszy na jego wychowanie bardzo swobodne, zagraniczne, na wczesne opuszczenie domu rodzicielskiego i na poprzedni sposób jego życią pod
Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/200
Ta strona została przepisana.
ViI.