Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/237

Ta strona została przepisana.
XIII.

Ksawery nie poznał swego pana gdy ten powrócił z Tylemego. Młodzieniec przeistoczył się odrazu, doznał jakby duchowego chrztu. W nocy nie spał, nawet nie próbował spać, tylko obłożony fotografjami Maryli rozmawiał z nią, pieścił w swej wyobraźni jej wdzięczną postać. Chwilami rozmyślał o ojcu i o tem jak przeprowadzić całą sprawę, nie dopuszczając do wybuchów z obu stron. Ale wszelkie plany ułożone w nocy prysły, gdy nazajutrz Marjan stanął przed panem Turskim. Obywatel odgadł natychmiast co sprowadziło doń Marysia o tak wczesnej godzinie. Starli się wzrokiem. Oczy ojca były groźne, wejrzenie syna błagające. Młodzieniec nie czekał na słowa zachęty, wiedział, że ich nie będzie. Poszedł do otomany, na której siedział Turski, zgiął się przed ojcem! i ręce jego przycisnął do ust.
— Marjanie co to znaczy? — usłyszał nad swą głową trwożny szept.
— Ty mnie ojcze rozumiesz, przyszedłem błagać cię o pozwolenie... aby osięgnąć moje szczęście.
Turski wstał wzburzony.
— Znasz mój pogląd na tę sprawę, nie zmieniłem go.
— Ojcze, ja ją kocham nad życie własne! Ona zerwała z Poszyngierem, bo Korzyccy zaręczyli ją bez jej woli. Maryla stała się ofiarą niecnej intrygi, ale ona mnie kocha, kocha od dawna, a ja... ty wiesz ojcze, ja za nią szaleję. Sądząc, że ją tracę, łajdaczyłem się, postępowałem niezgodnie z sumieniem. Ale już ocalenie przyszło. Ona mi je przyniosła, jej miłość.
Pan Turski słysząc szczere słowa młodzieńca, widząc niezłomny wyraz twarzy, zrozumiał, że to ostatni atak syna. Niechęć buchnęła w nim z gwałtownością, pragnienie zabicia woli młodzieńca stało się przemożnem.
Zawołał surowym tonem.
— Zadajesz mi okrutną mękę, jak możesz nalegać na ojca, skoro wiesz, że jestem przeciwny twemu małżeństwu z Korzycką? Dobry syn nie popełnia takich ekscesów niezgodnych z żądaniem ojca. To jest wykroczenie z obowiązków względem rodziców. Ty Marysiu nadużywasz mej cierpliwości.