Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/245

Ta strona została przepisana.

żny dżedżyc to ma fain kepełe, ja jeszcze nie widżał, coby taki młody jasznie pan był już taki mądry“.
Turski porozumiał się z żoną uśmiechem, ale nic nie powiedział.
Denhoff w Worczynie był zawsze częstym gościem i stałym towarzyszem Ireny. Ona żyła teraz myślą wyjazdu swego na studja malarskie, miało to nastąpić niezwłocznie po ślubie Marysia, który postanowiono na koniec sierpnia.
Wakacje worczyńskie już inny miały charakter, niż przed rokiem. Z panien, prócz Iry, była tylko Ziula, Maryla zjawiała się tu często zjednując sobie co raz więcej rodziców Marysia. Młodzież jeździła do Zapędów i do Turowa, gdzie panował ruch organizacyjny, spowodowany prędkim ślubem właściciela. Młoda pani rządziła już w Turowie po swojemu. Odnawiano stary dwór, nie zmieniając jednakże jego charakterystyki. Wszystko tam było poważne, staroświeckie, pozbawione nowoczesnego zbytku, ale piękne. Maryla trochę, kaprysiła, przywykła do jaskrawego stylu w Zapędach, gniewała się na spokojny i ciężki typ turowskiej rezydencji. Maryś przekonywał narzeczoną pragnąc ją nakłonić do własnych upodobań, lecz w tajemnicy przed nią umeblował pokój, przeznaczony na jej buduar, w najnowszym guście, lżejszym i bardzo efektownym. Termin ślubu zbliżał się. Irę i Ziulę Maryla zaprosiła na drużki, Ziula przebywając w Worczynie z rodzicami, analizowała stale swego narzeczonego, nie mogąc zgłębić jego uczuć. Początkowo projektowano nawet, aby wesela odbyły się jednocześnie. Stanisław Rymsza gorąco zamiar ten popierał, lecz spotkał się z niespodziewanym oporem narzeczonej. Wesoła dawniej Ziula zmieniła się poważniejąc niesłychanie. Zbudzone w jej duszy refleksje zaczęły ją toczyć, niby robak rozwinięty kwiat. Rozmyślała nad początkiem miłości swojej dla Stanisława i rodzajem ich wspólnych uczuć. Jakiś zły duch życiowy podszepnął jej, że Rymsza żeni się z nią dla pieniędzy. Ponieważ Ziula miała duży posag, więc żądło ją dosięgło i ukłuło. Spokój i szczęście dziewczyny prysło.
Fakt odłożenia ślubu panny Turskiej z Rymszą spowodował plotki w okolicy, kierowane przez senatorównę z Połowic i jej adjutanta. Oni oboje głosili, że Ziula zerwie z Rymszą, gdyż to była tylko omyłka i intryga Ireny, i że Kocio Leśniewski jest chwilowo zaniechanym, lecz jedynym „feblikiem“ Ziuli. Określenie to używane często przez Kocia, zdradziło istotnego autora plotki. Paszowski spotkał się nawet z zapytaniem wręcz, kiedy ślub młodszej Turskiej z Leśniewskim. Stary pan bardzo rozgniewany zaprzeczył stanowczo. Na drugi dzień spotkał pannę Balbinę jadącą w karecie z czeredą psów różnych gatunków. Stara panna zatrzymała powóz, prosząc pana Wojciecha, aby wysiadł z bryczki, bo chce z nim pomówić. Paszowski do-