Denhoff stojący od chwili z Dorcią na ganku wmieszał się do rozmowy.
— To ostatnie najwięcej się panu udało. Zarozumiałość grasuje jak ospa — rzekł do Osinowskiego. Kto z nas niezarozumiały? Pomiędzy ludźmi, co drugi, to egoista lub zarozumialec.
— E! Przesadza pan. Czyż naprzykład, pan osobiście uważa się na równi z jakimś lordem angielskim, Dewonshirem, lub choćby z którym z naszych pierwszorzędnych magnatów? — rzekł Bolesław pytająco.
— A naturalnie! Jestem od nich biedniejszy, ale wcale nie gorszy, ani nie niższy. Wchodząc w zakres pańskich porównań, jestem również serwską porcelaną jak oni, tylko pieniądze ładniej ich pomalowały, ot i wszystko.
— Ale starożytność rodu, zasługi, nic tu nie znaczą?
— Mój ród także stary i zasłużony, oni i my z jednej gliny, różnica w oprawie lub kolorycie, ale tacy jak Leśniewski, to istotnie fajans, tu już żadna oprawa nie pomoże.
— Więo i pan jest zarozumiały! — rzekł Bolesław z nieco wymuszonym uśmiechem.
Irenie i Ani było przykro, bo Osinowski urodzeniem i obecną sytuacją mógł się równać z Leśniewskimi i słowa Denhoffa dotknęły go niemile.
Denhoff nie ustąpił.
— Powtarzam panu, że zarozumiałość jest epidemją; jeden osobnik chory rozkrzewia tę chorobę szybko dokoła siebie. Ale wybacza się, gdy kto może być zarozumiałym, jeśli jest przeciwnie, staje się poprostu śmiesznym.
— Zawsze jest śmiesznym — rzekła Dora — nie tłomaczą tego żadne atuty.
— Jakto więc i pani dowodzi, że urodzenie nas nie wywyższa?...
— Jeśli nas wywyższa ponad proletarjat, to i magnatów wyżej stawia ponad nas.
— Ależ to absurd! — denerwował się Ryszard, zgorszony Dorcią. Pomiędzy nami i proletarjatem jest bezdenna przepaść, podczas kiedy my i arystokracja stoimy na jednymi i tym samym szczeblu. A że oni mają miljony — my zaś tysiące...
— Więc z tego szczebla spadamy na łeb, na szyję — dokończyła Ira. Ja wierzę jedynie w arystokratyzm ducha, nie materji — gatunku. Zgadzam się z panem Denhoffem, lecz tylko jednostronnie. Wśród proletarjatu można spotkać duch i umysł gienjalny, podczas gdy wśród magnatów bywają głowy do pozłoty często.
— Ale tam — można — znaleść — czyli rzadko, a tu — bywają — czyli również rzadko.
Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/79
Ta strona została przepisana.