Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/90

Ta strona została przepisana.
XV.

W Worczynie, w Wodzewie, w Zapędach u Korzyckich, w Woli-Wierzchlejskiej u Brewiczów i w Poławicach, krzątano się pośpiesznie z powodu rychłego przyjazdu biskupa. W Okorowie, gdzie nowy kościół miał być konsekrowany, ruch okoliczny zdwojono. Stawiano tam bramy tryumfalne, mnóstwo ludzi równało drogi, dziewczęta plotły wieńce. Od niepamiętnych lat okolica i lud nie mieli wizyty pasterskiej. Więc też gdy horyzont rozjaśnił się nieco, dając społeczeństwu trochę ciepłych promieni nadzei, stolica dyecezji zapowiedziała ingres biskupa. Oczekiwano go z zapałem. Lud przygotowywał się do mających nastąpić uroczystości z wiarą i pobożnością. Proboszcz, ksiądz Janusz, z pomocą obywateli pragnął uczcić te chwile najuroczyściej. Blizko plebanji budowano wielką altanę z drzewa, gdzie miał się odbyć obiad galowy. Altana ta była powodem ciągłych rozpraw. Denhoff drwił z niej bez litości, mówiąc, że to raczej ogromna stajnia dla koni banderzystów, lecz nie jadalna sala. Wyrażał nawet obawę, że może zajść niemiła omyłka, czem doprowadzał do rozpaczy księdza Janusza.
— Cóż teraz robić? — pytał strapiony proboszcz.
Ale Paszowski pocieszał go.
— Et głupstwo panie! Aby nam księżulek dał dobry obiad, to o resztę furda! Kilimków, samodziałów natkamy na ściany i zaraz będzie — zakopiański styl.
— Niechby taki styl zobaczył pierwszy lepszy gazda z Zakopanego, toby się spytał: „Cóze to za buda? Hej!“ po odpowiedzi zaś proboszcza zawyłby nieborak z żalu i z grozy, że ich tak sparodjowano.
Altana jednak musiała już pozostać. Przystrojono ją w wieńce i rzeczywiście barwne tkaniny miejscowych wyrobów, rzucone na ściany i na podłogę, przy malowniczych grupkach kwiatów wazonowych i chorągiewek zewnątrz i w środku czyniły budynek dość miłym dla oka.
Głównie z Worczyna i z Zapędów przywożono do księdza pościel, dywany, bieliznę stołową, świeczniki. Stary Paszowski