przywiózł wytarty gobelin, tak spłowiały, że kolor był nieokreślony. Ale gobelin pochodził z czasów saskich i przechowywał się w Tylemego jako pamiątka rodzinna.
Na plebanji szyto chorągiewki dla banderji, szarfy i kokardy z niebieskiego kretonu. Praktykant Tulickiej, Konstanty Leśniewski, miał być dowódcą banderji okorowskiej. W niedzielę przed uroczystym wtorkiem, całe obywatelstwo było w kościele, jeszcze w starym, ginącym prawie wobec ogromu nowych murów.
Żałowano go powszechnie.
Siwi gospodarze wiejscy, obchodząc drewniane ściany kościoła, kiwali głowami. Tu ich chrzczono i komunikowano, tu wszyscy brali śluby, więc ze smutkiem żegnano staruszka. I ci sami, którzy agitowali gorliwie za nową świątynią, teraz mówili pomiędzy.sobą.
— Mógłby ta jeszcze stać, ludzie kochanej, i nas by przeżył.
— Juści, ale dla chwały Bożej tamten lepszy, bo więcej ludu pomieści.
Po sumie towarzystwo z Worczyna, wspólnie z sąsiedztwem zaszło do plebanji. Ksiądz oznajmił nieprzewidzianą wiadomość o zatrzymaniu biskupa, gdzieś przy drodze. Szeptano sobie pocichu, że zbyt owacyjne przyjęcia raziły władzę, że wezwano sekretarza ekscelencji dla tłómaczenia się. Niewyraźna wieść szła gnębiąc umysły. Ingres odłożył biskup do następnego tygodnia, ale już niepewność nurtowała serca budząc niepokój. Wśród ludu również zaczęły się szepty, rosły obawy, by promień nadziei nie zgasł zbyt wcześnie.
Niektórzy spoglądali nieufnie na butną młodzież, mającą eskortować karetę biskupią. Może i to nie potrzebne? Tylko pan Wojciech Paszowski wołał z brawurą.
— Drwię sobie, panie mój z tych obaw. Cóż to nie możemy witać pasterza, my pokorne owieczki? Toć kościół to nie buda, żeby nie był konsekrowany, do wszystkich aniołów niebieskich i ziemskich! Nie dziś to jutro, ale ingres będzie. Nie martwić panowie bracia. Uszy do góry!
Zaczął dowcipkować po swojemu chcąc posępne towarzystwo rozweselić, lecz mu się nie udało. Jakiś zmrok osiadł na duszach i zmącił je.
Stary par nie ustąpił, wszedł w grono młodych! i tam obudził życie wspierany przez Syna Teosia. Młodzieniec ten przyczynił się najwięcej do ogólnej wesołości, samą swą postacią i (naiwnym) szczebiotem dziecka pod wąsem. Wymuskany i gładki jak obrany migdał, rozkładał ręce szeroko i robiąc niemi pionowe ruchy mówił.
Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/91
Ta strona została przepisana.