Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/129

Ta strona została przepisana.

zimnokrwistych... Ty odrębną jesteś, Kori, taką chciałem mieć i mam, taką kocham, taką tylko kochać mogę!
PERSEFONA
Dziwne, dziwne... to co on mówi, to tęsknotą moją jest... to pragnieniem serca mego... to marzeniem... (nagle niespokojnie). Więc on dla ideałów swoich porwał mnie tu, bym dla ducha jego była?... nie dla zmysłów... dla rozkoszy... Więc nie uroda moja podnietą jego ale moja dusza?... Czyż możliwe to?...
PLUTON (z mocą).
Genezą mojej tęsknoty duch twój był, jedyna, żądzą porwania i uczuć zarodkiem. Lecz wdzięk twój cudny zapala mnie również. Nie uznaję zmysłów bez podniety ducha! Gdy szał miłosny z duchowego zjednoczenia płynie z duchów spójni świętej mocy, wtedy jeno silnym i trwałym jest! Tyś urzeczywistnienie najtajniejszych pragnień mych i oto cię mam! Kocham ciebie, nie zaś siebie w tobie, a to jest różnica wielka, odczuj ją, przesłodka moja!
PERSEFONA (jak we śnie).
Ach!... oprzytomnieć... oprzytomnieć... Chciałabym się wyrwać, bronić przed tą zaborczą mocą jego, a tak mi coś w duszy śpiewa, jakieś skrzydła rosną... rosną... szum ich słyszę!... Czy oderwać się już zdołam?... Och uciekać, bo to już przykuwa, wiąże... Czy ucie-