Plutona nie uznaję, dzielność jeno wielką, ta zaś porwać mogła Persefonę. Znam Korę; wiem, że męstwo i czyn tak heroiczny zjednać ją mógł dla niego. Ona tutaj postanowić musi, bez niej każdy wyrok zwalonym być może, a Pluton drwi sobie z wyroku, jaki tu zapadnie.
ZEUS (zły).
Więc i Atene zwolenniczką jego! Mów ty Hestjo, proszę!
HESTJA (skromnie, poważnie).
Sądzę, że jeżeli Pluton kocha Korę miłością duchową, skoro to uczucie czyste jest i godne, groźnego nic niema.
ZEUS (z gniewem).
Miłością duchową!!... Posadzi więc ją pewnie na ołtarzu złotym, skrzydła przypnie białe, jako u Erosa i sam będąc bogiem, bóstwem swojem ją uczyni, przed którem tylko pokłony bić będzie i palić kadzidła. Wątpię, by Persefonie wystarczyć to mogło i nie chcę posądzać Plutona o niedołęstwo takie.
HERA (złośliwie).
Mierzysz go, Zeusie, swoją własną miarą. Zapał zmysłowy posiada on również i bardzo bujny, lecz nie na tej sile miłość swą buduje. Duch większą ma władzę, niźli chuć zmysłowa w uczuciach jego.
ZEUS (szyderczo).
I ty go znasz, Hero!...
Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/159
Ta strona została przepisana.