ZEUS (z hamowanym gniewem).
Afrodyto i Aresie, na was kolej. Mówcie, proszę!
AFRODYTA (z wdziękiem przeginając się w stronę Zeusa).
Potępiam czyn Plutona, zbyt śmiały, bezczelny! Skrzywdził matkę Demetrę i ciebie obraził, potężny Zeusie. Nic go istotnie tłomaczyć nie może. Czyn bezwzględnie dziki i nawet bezwstydny! Wiem, że Persefona odrzuci ze wstrętem zmysłowe jego zapały i na Olimp wróci. Jestem jej pewna!
HEFAJSTOS (głośno, z szyderstwem).
Czyn Plutona dziki, bezwzględny, bezwstydny... dlatego tylko, że Korę porwał, nie zaś Afrodytę, wtedy byłby wielkim. O ile by zaś żądze zmysłów go uniosły, miałby korzyść większą, bo by ze wstrętem odrzuconym nie był. He!... hel... he!...
ARES (energicznie).
Pluton jest winien, puścić tego płazem nie można przecie. Jeśli Persefony sam oddać