Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/182

Ta strona została przepisana.

z Plutonem chce zostać, skoro to jej wola, jej pragnienie... Czyż zabronisz szczęścia jej?...

(Zeus zdumiony, zły, zgnębiony, siedzi bezradnie; Hera zwycięsko się uśmiecha, Afrodyta złośliwie).

DEMETER (woła wzburzona).
Kora nie jest dla Hadesu, Kora tu zostanie!...
PERSEFONA (łagodnie).
Ból twój ja rozumiem, matko, ale nie psuj szczęścia mego tą rozpaczą swoją. Przy Plutonie trwać już chcę, bo znalazłam w nim to wszystko, co tęsknotą moją było, za czem duch mój gonił stale. On spełnieniem marzeń mych. Z nim w Tartarze wspólne cele, ideały nasze mamy. Z nim zostanę i dla niego. Żadna mnie nie wstrzyma siła, nawet twe żądanie, matko droga! (Do Zeusa) Słyszałeś, chmuronośny, wyrok mój i wolę?!...
DEMETER (wznosi ramiona w górę).
Jeśli Korę Pluton weźmie, zginę sama, wszystko zginie. Ludzkość zgnębię, ziemię zmrożę, przyrodę całą unicestwię. Świat pod mocą mej rozpaczy w bryłę lodu się zamieni. Zboża, wina, drzewa, kwiecie, wszystko zniszczę, wymarnuję, nie zostanie nic! Ruina, klęska, zaguba! Jakem jest Demetrą zbożodajną, chleborodną, winonośną, stanie się tak, jako mówię tu. Zanik ziemi, płodów jej zagłada! To nie groź-