Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/26

Ta strona została przepisana.

PLUTON (przerywając).
Rzeknijcie ode mnie Ajakosowi, by czaru dodał Elizejskim polom. Niech raj ten będzie jedną pieśnią cudów, niech duchy czują, iż są nagrodzone.
MINOS.
Hojny jesteś, panie. Na polach Elizjon błogosławią ciebie.
PLUTON.
A przeklinają w piekle.
MINOS.
To rzecz zwykła. Gdy jednych się nagradza, drugich trzeba karać. Gdy jedni się cieszą, drudzy płakać muszą — takie już jest wieczne prawo przyrodzenia. Na świecie wszystko zmienne, ciągle coś nowego. Gdzie był płacz przed chwilą, tam wnet śmiech wybucha. Gdzie był zdrój szczęścia, tam się tragizm sączy. U nas już to trwać musi, na co życie skaże i stąd zwycięstwo rajem, klęska piekłem zwie się.

(Nagle u wejścia słychać głośny hałas, grube, nieludzkie głosy. Wpada gromada karłów dziwacznych z gestami obawy, broniąc komuś wejścia, ruchy mimiczne, gwałtowne, cudaczne).
SCENA III.
PLUTON, HEFAJSTOS, MINOS, RADAMANTOS, potem GRAJE.

KARŁY.
Nie wolno! Nie wolno! Wzbronione tu wejście!