Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/77

Ta strona została przepisana.

PAN.
Kpij sobie, królewno, jeślić to przyjemnie, ja przy swojem stoję. Ty lubisz muzykę, wiem ja o tem dobrze.
PERSEFONA.
Lubię, gdy mi gra Apollo, melodji bóg, na swej czarownej lutni. Lecz te twoje dudy nie nęcą mnie zbytnio.
PAN.
Krzywdzisz, bogini, mój syrinks dźwięczny, moją fujarkę z ciała nimfy zrobioną, cudnej nimfeczki!
PERSEFONA.
Która dlatego trzciną się stała, że nie chciała twych zalotów.
PAN (z drwiną).
Wielce była głupia! Ja zaś przez szlachetną zemstę fujareczki z niej zrobiłem. Apollo nie gra lepiej, tylko ci się zdaje. Nawet Midas mnie chwalił, nie jego.
PERSEFONA (z ironią).
Za to ośle dostał uszy.
PAN.
Ot, zwykła zawiść zazdrosnego Fojbosa. Midas, za to, że był szczerym i nie znał pochlebstwa, ośle dostał uszka od możnego Parnasu grajka. Fiu! zazwyczaj tak bywa! (Nagle wesoło). Fojbos Apollo szedł do ciebie tu, królewno, ale zatrzymałem muzykanta delfickiego.