PERSEFONA (wdzięcznie).
Bądź pozdrowion, pieśni mistrzu. Dzięki za twe kwiaty!
APOLLO.
Są symbolem twej urody i ducha twego, ozdobo niebianek. Pragnąłbym z tych lilij wianek na twą złotą włożyć głowę. Lecz cóż to znaczy; chmurę na twem czole widzę? Zwykle promienie siejące dziś zadumy mgłą zasnute... Czy rozwiać jej nie zdołam? Czy tęsknej nuty twych myśli nie rozweselę?...
PERSEFONA (z roztargnieniem).
Owszem, panie, zagraj mi na lutni proszę, bo mi tęskno, dziwnie jakoś, jakby coś, co mi nieznane a groźne szło już ku mnie. Czuję wokół jakieś szmery, coś mi szepce, że już blisko... Coś mnie straszy, niepokoi...
APOLLO (czule).
Bledniesz, cudna... lecz się nie trwóż, jam przy tobie. Jeśli jaka mara złudna płoszy ciebie, niech to minie. Dźwięki mojej złotej lutni niech cię koją, niech ci mówią, że to jeno gaje szumią, nie zaś szepty złowróżebne. Słuchaj pieśni, jasny kwiecie, bo dla ciebie pieśń tę tworzę.
„Kocham łąkę, kwiaty, zioła, bo twe stopy po nich brodzą, kocham gaje, bo w nich woła echo twego głosu. Zwodzą mnie twe cudne