Strona:Helena Mniszek - Prawa ludzi.djvu/100

Ta strona została przepisana.

mlecznej kawy i w pluszowe peleryny różnych odcieni hawanna.Choć już wiekowe jejmoście, ale prostują się pretensjonalnie, chcąc zakasować różnobarwne damy, spacerujące po sali.
Aż oto i płeć brzydka ukazuje się zwolna, najpierw skromniejsze gromadki młodzieży, lepkie, bardzo rozmigdalone maślaki, w bronzowych frakach i żółtych kamizelkach, młodzi mają jeszcze białe muślinowe krawaty. Dosyć są strojni, nawet sympatyczni, tylko już nazbyt rażą szablonem.Koźlaki poubierały się w ciepłe kamizele, żółtawozielone, ale także dążą na raut z dobrą miną, nawet może łudzą się nadzieją zrobienia furory. Nie zaćmią jednak sobą rzeźkiej, obywatelskiej młodzieży, zdrowych i rumianych rydzów, których przybywa mnóstwo; każdy jak malowany, każdy uśmiechnięty, zadowolony ze swej piękności i z wrażenia, jakie sprawia na gąskach i zalotnych zielonkach.
Są pomiędzy rydzami zblazowani już, robaczywi, — ale któż tam na nich uważa! niech siedzą w kącie i popijają rumianek, — jest go przecie dosyć w sośnince. Rydze — są to nadzwyczaj uprzejmi młodzieńcy, wszędzie ich pełno — i w bujnych zielonych trawach i mchach, nawet zaglądają do buduarków, obitych srebrno siwą gładką materją mchów. Wszędzie rydze wdzięczą się do dam, są wesołe, uśmiechnięte i poszukiwane.Młodzież rydzów milszą jest nawet od magnatów, tłustych obszarników, poubieranych w aksamitne stroje — borowików.
Ci są zbyt dumni, napuszeni. Czują swą potęgę i wielkie wpływy soków ziemnych. To sybaryci, zarozumialcy, — ale u niektórych dam szczególną cieszą się sympatją.