Ta strona została przepisana.
— Do Wiktorji! Do Wiktorji! — Dyktatorze?
— Bierz od nas, co chcesz, kieruj nami, rządź! Panuj! — krzyczały grupy mieszczan.
— Zwyciężaj — przemówili z uczuciem generał Wodzicki i ksiądz Kołłątaj — ściskając dłoń przyjaciela.
Kościuszko, porwany powszechnym zapałem, machnął szablą, zakreślając dokoła swej głowy, jakby zygzak świetlany.
Poprowadzę rychło! i... oby Bóg... przez wasze ręce zesłał zwycięstwo!
Uniesienie dosięgło szczytu.