na jawie W świetlicy pali się lampka, matka przędzie na kołowrotku, ojciec robi postronki, a siostra czyta z pobożnej książki różne ciekawe rzeczy.Dzieci mniejsze już śpią w komorze, świerszcz ćwierka w ścianie, i dobrze w chałupie, cicho i spokojnie.
Rodzice może modlą się za niego, za Felka bandytę. Już trzeci kwartał jak przystał do szajki bandyckiej, dostał rewolwer i majchra, co go nosi w cholewie i już jest towarzyszem expropriatorem.Ale Felek, dobrze czuje, że to łamane przezwisko, to poprostu to samo co złodziej. I on już kradł z towarzyszami, rozbił dwa monopole, potem ukrywał się cały miesiąc po lasach. Okradli razem dziedzicowego kasjera jak wracał z pieniędzmi i na pachciarza napadli. Hej, siła rzeczy zrobili już, ale Felek nie zabił jeszcze człowieka. Raz widział, jak Bąk zamordował żyda i do śmierci tego nie zapomni. Teraz znowu czatują na bogatego kupca, który będzie wracał z miasta z pieniędzmi. Tego kupca Felek znał, on handlował z dziedzicem, nawet u ojca był w chałupie, kupując zboże.Felek wzdrygał się na myśl nowego rozboju, może nowego mordu? Krew mu krzepła w żyłach. Nie mógł się przyzwyczaić do bandyckiego życia.Ciągłe miał wyrzuty sumienia; ciągle mu w duszy szeptało „wróć do swoich — porzuć tę robotę”.
Już kilka razy chciał uciekać, ale bał się towarzyszów. Oni żartowali z niego, nazywając „dzieciątkiem“, ile razy był smutny czy zamyślony. Felek wiedział, że jakby uciekł, zabili by go, w obawie, aby ich nie zdradził.
Felek męczył się, a nie widział sposobu ucieczki. Miał już dość napadów, rabunków i mordów.
Młode serce wypełniała mu gorycz, żal do sam ego siebie, że się dał w ciągnąć do partji. Teraz, czatując w krzakach, powtarzał sobie w myśli.
Strona:Helena Mniszek - Prawa ludzi.djvu/25
Ta strona została przepisana.