Strona:Helena Mniszek - Prawa ludzi.djvu/54

Ta strona została przepisana.

Józefat tymczasem wyczerpany, trzęsący się, zwiesił ramiona i zgarbiony szybko podlazł do leżącej niewiasty...
Chwycił kwaterkę wody i jął zwilżać skronie omdlałej. Gdy oprzytomniała, dźwignął ją z niespodziewaną siłą.
— Jest?..spytała z przestrachem.
— Jest, Bogu chwała, nie znalazł, ale oni tu wrócą.
Pomógł kobiecie przywlec się do pościeli, lecz Marjanna wczołgała się pod tapczan.Wyciągnęła niemowlę z powijakiem, i tuliła w ramionach.
= Niebożątko moje, ledwoś oczkami na świat spojrzało, a już niedola nad tobą. Biedoto! Raczek mój milenki!
Całowała dziecko ze łzami i przykładała do piersi swej.
A Józefat zajął się teraz pobitym Romanem.
Wnet nadbiegła Teresia i spłakana, rozżalona, upadła na nogi narzeczonego.
— Romeczek jedyny, Romuś! Ach! jak Ciebie skatowały te psy wściekłe, te ludojady zatracone! Boże mój Boże, znowu jeden jęk w chałupach, znowu krew, znowu sroga krzywda i poniewierka. Poza sadami biegłam do was, jak zając się kryjąc, bo jak którą złapią to zaraz biją.
Aj, Romuś Romuś nieszczęsny!
Żwawo zajęła się chłopakiem, pomagając dziadowi, okładała zimną wodą pobite plecy i boki Romana, on uśmiechał się do niej wdzięczny za jej troskliwość, ale ciągle przytem kaszlał i krztusił się spluwając krwią.
Na wsi uciszyło się zwolna.Do cerkwi nik nie poszedł, pobici leżeli w chatach, na ulicy wojsko baraszkowało. Archirej odjechł, nie widząc naw et nikogo, został tylko pop przeznaczony tu na stałego „świaszczennika“ i policja z naczelnikiem.