Strona:Helena Mniszek - Prymicja.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.

w amatora. Pierwszy raz głos mu drgnął nienaturalnie, gdy wymawiał słowa:
«Kyrie elejson, Chryste elejson,
Kyrie elejson»...
Zahamował się jednak odrazu.
Znowu rutyna, zimna krew.
Chwile obawy, momenty zgrozy, szydzenie z czynionej herezyi.
I znowu lekki dreszczyk idący niby od serca, dreszczyk dziwny, nieznany.
Niepokój wpełznął raz i drugi, nawet sekunda panicznego strachu sparaliżowała mu myśl.
Przeważał w tych uczuciach głęboki wewnętrzny spokój jakby toń rzeczna. Przelatują poniżej różnorodne falki, marszczy się, burzy, wygładza, toń zaś cichą pozostaje, błogo ułożo-