Strona:Helena Mniszek - Prymicja.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

ogromnej, wewnętrznej depresji miażdżącej nerwy księdza Józefa. Trzeźwość jego natury występowała tu silnie, pod jej wpływem doznawał ulgi. Mówił sobie w duchu: «spełni się kwintesencja fałszu, nic więcej, popełniałem dotąd fałsz za fałszem, teraz trzeba mieć odwagę na konkluzję. Ironja szeptała mu: «zniesiesz i to, wytrzymasz, ani się zająkniesz», ale jakieś uczucie wewnętrzne, niby echo odległe dokuczało młodemu księdzu, wywołując ferment, rodząc strach niebywały, głusząc ironję.
Można mieć odwagę do systematycznego okradania świątyni, lecz nie każdy zdobędzie się na wysypanie Hostji Przenajświętszej i skradzenie kielicha. Na to potrzeba zbrodniarza, nie tylko ateusza.