ko w działalności księżnej, lecz w jej psychologji. Czuł tu bezpośrednią zasługę pustelnika, ale i jeszcze jakąś złotą igłę, której ściegi w hafcie tym przebijały. Hrabia znalazł księżnę, wbrew opinji jej męża, raczej wypiękniałą niż oszpeconą, ale w jej duchowości przeczuwał zmiany wybitne, jakie się na zewnątrz nawet ujawniały. Księżna od rana krzątała się, była czynna, konferowała z inżynierami, z administracją, jeździła w małych saneczkach oglądać roboty, wszystko ją cieszyło, bawiło, energja jej wzrastała, ale niekiedy zamyślenie wielkie spadało na nią, niby cień skrzydeł przelatującego ptaka w słoneczną pogodę.
Wówczas, o ile była w domu, biegła do fortepianu i zwierzała klawiszom całą genezę tych nagłych przelotów myśli, sięgających zakresów odległych od lokalnie wprowadzanych w czyn idei. Muzyka jej była dla hrabiego wymowną, lecz teraz wikłały się tony i akordy, czyniąc mniej zrozumiałą istotę psychiki księżnej. Błąkała się wśród nich nuta nowa, czy może tylko będąca echem, która się przez jakieś wpływy atmosferyczne i wstrząśnienia ponowiła i, odezwawszy się... brzmi.
Hrabia nie dotykał tej nuty, nie wchodził w dziedzinę odczuwanych intuicyjnie przełomów w duszy ukochanej przez siebie bratanicy. Niepokoił go bardziej stosunek jej do męża, widząc jak daleko rozbiegli się w pojęciach. Księżna sama niejednokrotnie żaliła się przed stryjem, że mąż potępił wszystkie jej plany, że zironizował jej czyny, wyszydził zapał i ostatecznie rozgniewany na nią odjechał, nazwawszy ją warjatką.
— Czy uwierzy stryj... warjatką mnie nazwał?... — powiedział mi, że się narażę na opinję dziwoląga i że się stanę potworem kobiecym i sferowym. Słyszał stryj... sferowym — to najzabawniejsze! Cóż ja takiego robię, żeby nasza sfera piętnowała mnie i wykluczyła ze swego grona, ludzi normalnych?
Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/105
Ta strona została przepisana.