Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/131

Ta strona została przepisana.

pełnie zgorszony, Daniło bez ceremonji chciał baby odsuwać, lecz wstrzymany przez księżnę wypowiedział sakramentalne — słucham — i wyprostował się służbowo, jak żołnierz na warcie. Księżna potakiwała biadaniom bab, szczebiotom dzieci, odpowiadała im, ale w duszy jej nie milknął trwożny jakiś zew, nasuwał do umysłu dawną wizję. Majaczyła w mroku twarz blada, męska, dumna i silna w wyrazie, rysowały się brwi sokole, ściągnięte bólem i myślą, czoło z pionową fałdą pomiędzy brwiami i migotały z pod czarnych rzęs źrenice nieco szydercze, pełne buntu, niekiedy szatańskie. Księżna wpatruje się w te oczy z zapartym oddechem, a oto widzi zmianę; źrenice łagodnieją, ich surowość rozwiewa się, szyderstwo znika, natomiast występuje w nich rzewność miękka i uczucie męskie, mocarne a groźne w swej władczości, pociąga ją ten wzrok szczególnym czarem, dziwny urok owiewa całą tę postać majaczącą coraz wyraźniej w półcieniach piwnicy.
Skąd ta wizja teraz, w tym tłumie prostych ludzi, w huku dział, w okrutnym rumorze wojennym?... Dlaczego ta sylwetka ukazuje się jej coraz częściej, dlaczego myśl o nim płynie w przestrzeń i błądzi bezradnie, bez punktu oparcia, bez świadomości, co z nim?...
Cierpienie ducha stało się tak silne, że nie mogła wytrwać. Stanowczy rozkaz jej obezwładnił Daniła, z nim razem opuściła piwnicę. Wieczór już zapadł, na niebie błyszczały gwiazdy, dokoła świeciły łuny. Kanonada dział urywała się chwilami, jakby zmęczony rykiem potwór nabierał sił lub słabł. Księżna otechnęła świeżem powietrzem, z chciwością rozejrzała się ciekawie, lecz pociągnięta energicznie przez strzelca pobiegła do pałacu. Kilka kul świsnęło opodal, potknęła się parokrotnie o leżące ciała.
— Co oni, śpią?...
— Śpią — odrzekł Daniło, dziwnym jakimś głosem.