Pustelnik z wybuchem szczerej radości splecione dłonie przycisnął do piersi.
— Hrabio, to będzie czyn par excellence patrjotyczny!... a... ot... ot... bardzo zaniedbany. Nikt o tem z was, potentatów, nie myślał i nie troszczył się, by te prowincje, wszakże nasze, polskie, naszemu ludowi oddawać.
— No... nie bardzo można było... wtedy... Sam wiesz!
— Był czas, panie ty mój! tylko nikt go nie wyzyskał, nikt go nie chwycił w lot i na tej abnegacji skorzystali napływowcy obcoplemienni. Stało się!... ale dziś, dziś, w zaraniu naszego rozwoju myśl księżnej otworzy wrota, do działalności w tym kierunku. Qt... ot... panie hrabio, księżna rwała się zawsze do wielkiego, czynu, gdy spełni to, cel swój osiągnie.
Łzy rozrzewnienia zalśniły w gorejących oczach pustelnika, Chwycił ręce hrabiego i zawołał z uniesieniem:
— Księżna, to perła wśród was, to... to... Feniks. Wybacz, hrabio... lecz tak jest.
— Wcale nie przeczę! Tylko tego Feniksa tyś ożywił, tyś mu skrzydła rozplątał i wskazał dal do lotu...
Profesor miał rzewny uśmiech na ustach.
— Nie tylko ja... nie tylko ja... panie hrabio...
Nagle dumnie wzniósł głowę do góry.
— Ale księżnę warto było pchnąć!... To jest duch! Nie słomiany ogień. Ona nie tylko frunęła, ona poleciała żywiołowym, zdrowym pędem i już nie ustanie w locie. Wierzę w to, bo ją znam!
Żywy błysk radości zamigotał w bladych źrenicach Salezego.
— I ja wierzę w Bożennę! Ho... ho, jakie ona ma projekta, nie tylko na Jarów przeznaczone. Czynną chce być w całem społeczeństwie. No... a Jarów stanie się z czasem małą stolicą tutejszych prowincji. Bożenka chce także odbudować i uporządkować zniszczone majątki męża. Ma
Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/167
Ta strona została przepisana.