goniony przezemnie turkuć podjadek nie zmyka tak do nory, jakom ja zmykał do mego wykrotu pod zwaloną jodłą.
— A szukali profesora długo w lesie, w szopie, pomiędzy sągami, ach, jak się śmiałam z radości, że pana nie zobaczą. Umyślnie tak się zachowywałam, żeby intrygować. Kilka osób było przekonanych, że to spisek, że ukrywam tu kogoś i ostrzegłam go. Szczególnie Eustachowa drżała z ciekawości, wietrząc romans.
— Ona wszakże swego Strzelca nie ukrywa, wolnomyślna niewiasta — przerwał profesor półgłosem.
— Właśnie! W końcu mąż mój zdenerwował się; otworzył drzwi chaty, wprowadził wszystkich do środka i oglądali sobie romantyczne milieu; lupy, lupki, mikroskopy, tabliczki z zasuszonymi robakami, zioła, księgi, zeszyty, zielniki, spartańskie łóżko, garderobę, ha, ha, ha! Zdaje się, że garderoba najelastyczniej ich przekonała.
— Kochanek księżnej Bożenny w powypychanych na kolanach spodniach i z powycieranymi łokciami. Awantura! — uśmiechnął się profesor.
Księżna popłakała się ze śmiechu.
— No i za mały jakiś, za szczupły, cóż to za kochanek?! — Niech się profesor nie krzywi, stwierdzam tylko to, co zauważyłam, zresztą znam tych gogusiów i gogusiowe. Uśmiechały się dyskretnie niby zażenowane, ale oglądały każdy szczegół mniej lub więcej cenzuralny.
— Wiem, wiem, nawet moje notatki w kieszeniach poprzewracali.
— Ach, cóż pan chce?! Szukali przecież jakiegoś billet doux, jakiś liścik, schadzka, czy moja fotografja, a tu nic i nic! Coś tam hrabia X. wyczytał o kręgosłupie jakiegoś potworka leśnego, któraś z dam o odrostku ogonowym u jakiegoś szanownego skorupiaka i koniec! Najmniejszego szczególika romantycznego, żadnego śladu zagadki, Rozczarowanie! Eustachowa sarknęła: „to jakiś
Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/23
Ta strona została przepisana.