na Wezuwjusz, którą przebyłem parą razy, wyspy Balearskie, Sycylję; lubię też Archipelag.
— A Włochy, Capri, Paryż, Riviera, Szwajcarja?...
— Za dużo tam ludzi i cywilizacji!
— Gotów profesor i ze Smolarni jeszcze uciec po kilku latach. Pragnienie nowych wrażeń poniesie w świat. Ja to znam.
Pan Medard Hruda spoważniał bardzo, poczem rzekł uroczyście głosem stłumionym, jakby wykonywał przysięgę:
— Nie, stąd nie ucieknę; tu niosła mnie tęsknota całego życia. Ziemia tutejsza wołała mnie, a ja się ku niej kłoniłem całą siłą ciężkości, aż i przyciągnęła. Tu już zostanę.
Starzec był wzruszony, ze łzą pod powieką. A bór wołyński słyszał i zaszumiał radośnie, lejąc swe miodne wonie i szepty dostojne na głowę podróżnika, który po wielorakiej tułaczce, po obcych lądach i morzach w nim szuka swej ostoi; jak syn w ramionach praojca.
Usiedli na zwalonym chojarze, pokrytym już sędzilizną mchu siwego, mając za podnóżek zielone kożuchy młodych mchów, ścielących miękkie łoże spoczywającemu pradziadowi. Profesor zasłuchał się w gwarę boru, księżna siedziała cicho z pochyloną głową, opartą na dłoni.
— Jaki pan jednak szczęśliwy.
Starzec drgnął.
— Kto szczęśliwy... ja?...
— No, tak, że może pan tak spokojnie mówić sobie — to mój port i ostoja — więc już za niczem nie tęskni?... Ja tak nie potrafię...
— Hm!... będąc w wieku księżnej, ja bym chyba zabił tego, ktoby mi wskazywał takie ciche dożywocie, mówiąc: — to twój port. Ale obecnie przekraczam siedemdziesiątkę; to, droga księżno, nieco więcej niż jej dwadzieściapięć lat. Ja mam już za sobą młodość, wiek śre-
Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/39
Ta strona została przepisana.